gosia 22.02.2008 22:13

mój problem polega na tym że nie potrafie poradzić sobie ze swoimi problemami. Kilka dni temu odszedł odemnie mąż ( nie z mojej winy) i nie potrafię żyć normalnie sama. Od tej pory prawie nie trzeźwieje- zaczęłam bardzo mocno nadużywać alkoholu,ponadto prędzej nie paliłam papierosów a teraz palę jeden za drugim. Jestem strasznie samotna, czuję się bardzo niesprawiedliwie potraktowana przez męża. Do tej pory miałam dość dobry kontakt z BOGIEM a po tym co się stało nie mogę nawet spokojnie pomodlić się bo w mojej głowie jest wiele złych myśli. Tak strasznie się czuję. Nie chce mi się żyć bo nie mam dla kogo. Jak ja mam sobie poradzić z jego odejściem - bardzo go kocham ale niemam już sił aby nadal błagać go o powrót. Czuję się wykorzystana przez niego i upokorzona. jak pomyślę sobie o tym że go tak błagałam a on nic z tego sobie nie robił to czuję że byłam strasznie żałosna. Popełniam wiele grzechów w tej rozpaczy- cały czas płaczę. Jak poradzić sobie mam? Błagam o odp.

Odpowiedź:

Dla wielu ważne jest, by w takich chwilach nie być samotnym. Może trzeba wypłakać się przyjaciółce, rodzicom. Nie za dużo, tylko tyle ile koniecznie potrzeba. Ale to chyba bardzo potrzebne... A potem trzeba się wziąć w garść. Choć ból będzie pewnie wracał, nie ma co sytuacji rozpamiętywać... Upokorzenie? Na pewno tak to odczuwasz. Ale tak naprawdę nie jest żałosne to, ze chciałaś być ze swoim mężem. To sobie ślubowaliście. To On zawiódł. I on - tak to trzeba widzieć - jest w swoim odejściu od Ciebie żałosny. Bo zachował się nieodpowiedzialnie. Wbrew złożonej przysiędze...

Poradzisz sobie. Mów o tym z Bogiem. On najlepiej leczy zranione serca...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg