karolina 08.12.2007 00:23
Mam pewien problem. Otóż patrzyłam dzisiaj na zdjęcie chłopaka, którego kocham i myślałam o tym, że jest bardzo ładny i pociągający [przeczytałam w tym serwisie, że samo pragnienie współżycia nie jest grzechem], pomyślałam, że chciałabym się z nim kochać, ale pełne szczęście osiągnę dopiero wtedy, kiedy zrobię to po ślubie. Jakoś tak wyszło, że to zdanie powtórzyło mi się w myślach kilka razy i zaczęło we mnie wzrastać podniecenie (chociaż nie wiem, czy to było podniecenie, czy tylko dreszcz emocji), ale po jakimś czasie pomyślałam, że nie powinnam tak myśleć, próbowałam się opanować i natychmiast przestałam myśleć o chłopaku. Zaraz pojawiły się wyrzuty sumienia, że popełniłam grzech ciężki, bo zbytnio pozwoliłam ponieść się wyobraźni.
Normalnie staram się unikać wszelkich okazji do grzechu, unikać nieprzyzwoitych rozmów i odrzucać nieczyste myśli, tylko dzisiaj jakoś tak wyszło, że po prostu się nie upilnowałam... czy w tej sytuacji mam grzech ciężki?
wiem, że to głupie, ale już same słowa "seks" czy "kochać się" wywołują we mnie jakiś dreszcz emocji czy nawet podniecenie.
Nie rozumiem, dlaczego wywołuje we mnie to tak silne emocje, skoro to przecież normalna rzecz w życiu człowieka i ja sama będę kiedyś z kimś współżyła, a przecież na określenie tych czynności nie będę używała wulgaryzmów (które, o dziwo, nie wywołują we mnie żadnych emocji), bo wtedy na pewno bym zgrzeszyła.
nie chcę obrażać Boga, naprawdę staram się nad tym panować i wydaje mi się, że większe emocje wywołało we mnie to słowo "kochać się" niż to, że w ogóle chciałabym współżyć z chłopakiem. Bardzo trudno jest mi ustalić granice pomiędzy "dreszczem emocji" a już podnieceniem.
Nie chcę nadużywać Sakramentu pokuty, szczerze postanawiam, że się poprawię, a i tak potem robię znów to samo.
Kiedy spowiadałam się z grzechu nieprzyzwoitych rozmów, powiedziałam spowiednikowi, że mam takie wątpliwości, że sumienie odzywa się dopiero po fakcie, że często nachodzą mnie nieczyste myśli, powiedział, że wiadome jest, że się przed tym do końca nie ustrzegę, że nikt nie jest idealny, i że po każdym takim upadku powinnam starać się od razu przepraszać Boga. Jest to dla mnie trochę niejasne, bo nie wiem, czy mam przepraszać Boga przez Sakrament pokuty czy przez akty strzeliste. Proszę o rozwianie moich wątpliwości.