Pan 17.11.2007 09:20

Jak traktować w kontekście przysiąg swoje myśli... jakiś czas temu myslałem o jakiejs sprawie i przez głowę mi przemknęło, że zwracam się do Boga słowem "obiecuję". Gdy tylko ta mysl się skończyła szybko zwróciłem się do Boga, że nic nie obiecuję a tylko postanawiam - może się uda. Teraz nawet nie pamietam o co chodziło chyba o poprawę z jakiegoś grzechu lekkiego (nie wiem jakiego).

Czy złożyłem przysięgę? Jak mam wiedzieć czy jej już nie złamałem, gdyż nie pamiętam czego sprawa dotyczyła?
Czy podzielić się tą sprawą ze spowiednikiem?

Odpowiedź:

Po pierwsze: myśl która przemyka przez głowę nie jest konkretnym czynem. Po drugie: obietnica nie jest przysięgą.

Wyjaśnijmy to pierwsze: od przemknięcia przez głowę myśli, ze chce sie kogoś ukatrupić do wykonania jest droga tak daleka, że prawie w 100% wypadków do morderstwa nie dochodzi. To, ze przemknęło mi przez myśl - i to wiele razy, - by przestać na takie pytania odpowiadać nie sprawia, że na nie nie odpowiadam. (Choć pewnie powinienem napisać, że ze skrupułami należy się udawać do spowiednika, nie do internetowego serwisu. Bo choć mogę tu niektóre sprawy wyjaśnić, to przecież nijak nie pomogę. W skrupułach potrzebna jest terapia, nie odpowiedź). Nawet zaakceptowanie jakieś myśli o złu trzeba raczej uznać za pokusę. Tzw myśli nieczyste są tu o tyle wyjątkiem, że - zaakceptowane, chciane - wywołują całkiem realne podniecenie seksualne. Ale w innych wypadkach od myśli do czynu jest bardzo daleko. Zazwyczaj tek też w przypadku myśli o obietnicy i jej rzeczywistym złożeniem...

Słowem: nie zaprzątaj takimi sprawami spowiednikowi głowy. Przysięgi na pewno nie złożyłeś.

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg