ewelina 09.11.2007 17:05

Jestem katoliczką, jednak mój chłopak jest "wojującym ateistą", ciągle próbuje mi udowodnić, ze Bóg nie istnieje, wyciaga fakty historyczne, stara mi uswiadomic ze kosciol katolicki zrobil dla ludzkosci wiecej zlego niz dobrego itp.
1) Jak i czy powinnam go nawracac na religie katolicka?
2) Czy relacje (na dluzsza mete) pomiedzy wierzacy-niewierzacy sa w ogole mozliwe?
Trudno jest mi zaakceptowac ,ze on nie wierzy w najwazniejszego w moim zyciu Boga i coraz czesciej dopadaja mnie watpliwosci, czy ten zwiazek w ogole ma sens,chociaz b.kocham mojego chlopaka

Odpowiedź:

1. Póki co chyba nawet nie dasz rady go nawrócić. Najpierw chyba musiałabyś pokazać mu, jak bardzo jest do Kościoła uprzedzony i jak niesprawiedliwe są jego oceny. Bo są niesprawiedliwe. Wystarczy spojrzeć choćby na XX wiek: największych zbrodni dokonywano właśnie w imię walki z religią, Kościołem. Mówienie, że wszystkiemu winien jest Kościół to ignorowanie faktów...

2. Czy są możliwe na dłuższą metę dobre relacje między wierzącym a niewierzącym... Chyba są. Ale tylko wtedy, gdy albo ktoś nie traktuje poważnie swojej wiary (co na pewno nie jest godne pochwały) albo gdy ateista uważa wiarę za nieszkodliwe dziwactwo. Gdy jedna strona traktuje swoją wiarę poważnie, a druga jest "osobistym wrogiem pana Boga" czy Kościoła, to stworzenie na dłużej dobrych relacji jest chyba niemożliwe. Chyba ze z biegiem czasu coś sie w postawie tego człowieka zmieni....

J.


Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg