tomasz 06.11.2007 22:41
Mam wielki problem i dylemat. Od 7 lat jestem z dziewczyną a właściwe już narzeczoną. Zawirowania, wyjazdy z powodów zarobkowych spowodowały, iż w poprzednich latach oddalaliśmy się duchowo i mentalnie od siebie. Przed 7 miesiącami przyszedł nam na świat synek, którego ochrzciliśmy. Matka dziecka, moja narzeczona, nie może przełamać sie aby zawrzeć sakramentu małżeństwa, strach? , i nie jest w stanie powiedzieć co jej się stało. Ja wiem, że potrzebowałbym czasu aby na nowo zbudować cały związek, a do tego będzie potrzebna bliskość ( ale już nie ta seksualna), rozmowa itd. Narzeczona ma możliwość mieszkania u matki a ja jestem tak zwanym tatą wekendowym, co bardzo mnie rozbija i boli. Ze względu, że jestem osobą, która nie chce mieszkać w wolnym związku, bez sakramentu małżeństwa, gdyż podczas chrztu świętego wzięłem na siebie obowiązek wychowania w wierze zgodnie z 10 przykazaniami, wpadam w błędne koło.
Gdybym zamieszkał razem, być może przekonałbym do siebie narzeczoną i o 3-4 mc wzielibyśmy ślub, ale pogwałce zasady na jakich zbudowana jest wiara. Nie mógłbym przystępować do komunii świetej itd. Czy istnieje jakiś wyjątek, gdzie pod pewnymi warunkami mogę żyć w takim związku, i niebędądz przy tym na ten okres " ekskomunikowany"
Bóg zaplać za odpowiedź.