stokrotka 02.11.2007 22:01
Kieyś uważała, że wspólne mieszkanie przed ślubem (bez seksu) to nie grzech. Z tej strony dowiedziała sie że tak nie jest. Zrozumiałam to i akceptuję tylko... Wcześniej poruszaliśmy ten temat na studiach. Prowadząca sugerowała że to złe a my studenci uważali inaczej. Ja też tak mówiłam, również w późniejszych rozmowach ze znajomymi (bo naprawdę tak uważałam).Teraz zastanawiam się czy moje słowa nie były zgorszeniem (choć ja naprawdę uważałam że mam racje, nie wiedziała, że Kościół się temu sprzeciwia). I czy teraz jak już wiem że się myliłam to mam to wszystko odkręcać (mówić wszystkim z którymi wtedy rozmawiałam-nie pamietam nawet kto to dokładnie był). Bo w sumie już nie poruszamy tego tematu a nie widze jakoś tego żeby "biegać" za wszystkimi i tak ni stą ni z ową im to mówić, albo stanąć na środku i powiedzieć to publicznie(wyszło by raczej głupio). Owszem jeśli wyjdzie ten temat w rozmowie to powiem co teraz myślę z kilkoma osobami sama mogę ten temat zacząć. Tylko czy mogę to odkręcać tak "po trochu"???