michał
26.10.2007 18:38
Witam!
Mam pytanie odnośnie przypowieści o talentach. Kończy się ona stwierdzeniem: "A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz w ciemności; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów." To dość dziwne choćby w kontekście nauki Kościoła, że tylko osoby pozostające w grzechu ciężkim znajdują się w realnym niebezpieczeństwie potępienia. A tu okazuje się, że ważne jest też pomnażanie cnót religijnych i moralnych. Oczywiście o ile dobrze interpretuję fragment. I jeszcze jedno: czy te talenty należy utożsamiać z powołaniem (np. zakonnym?)
Odpowiedź:
Sprzeczność jest pozorna. Ale może po kolei...
Przede wszystkim zauważmy, że jest coś złego w mentalności tych katolików, którzy nie starają sie o dobro, a jedynie o unikanie grzechu. Ta postawa jest nieewangeliczna. Kłóci się także z tym, co mówimy o grzechu. Zgrzeszyć można bowiem nie tylko myślą, mową i uczynkiem, ale także zaniedbaniem. To ostatnie może najtrudniej tylko zauważyć. Zaniedbanie dobra, kiedy mogło się coś dobrego zrobić, to zło. Na przykład: nie pomogłem bitemu na ulicy, nie zareagowałem, gdy ktoś włamywał się do garażu sąsiada, nie odwiedziłem chorej matki. Podobnie, gdy koś zaniedbuje modlitwę czy pójście w niedzielę na Mszę. To nie tylko jakiś brak doskonałości, ale zło. Całkiem realne.
Jest jeszcze jedno: życie nie znosi pustki. Gdzie nie ma cnót, pojawiają się wady. A co najmniej bylejakość. Stąd można domniemywać, że osoba, która nie rozwinęła swoich talentów była w najlepszym wypadku byle jaka...
Czy talenty należy utożsamiać z powołaniem... Jeśli chodzi Ci o powołanie w sensie pójścia do zakonu czy zawarcie małżeństwa, to na pewno nie. Jeśli chodzi Ci ogólnie o powołanie do świętości, to tak. Sam zresztą napisałeś, że talenty, to cnoty religijne i moralne. Chodzi o to, ze człowiek nie może się zatrzymywać tylko na tym, co otrzymał...
Chyba najlepiej wytłumaczyć to na przykładzie wiary (Bożej cnoty wiary). Każdy chrześcijanin otrzymał łaskę wiary na chrzcie świętym. Jeśli jednak zaniedba pielęgnowanie jej, nie będzie się troszczył o jej rozwój, pewnego dnia okaże się, że jej nie ma. Wiara, by w ogóle była, musi wzrastać. Potrzeba stałej współpracy z Boża łaską, ciągłego pomnażania tego "talentu"... I chyba podobnie jest z innymi cnotami. Niepielęgnowanie nikną. Pielęgnowane, ciągle się rozwijają...
J.