26.10.2007 18:29
Pozostanę dalej bezimienna ale stan psychiczny mój jest dzisiaj nastawiony na informację jak w skuteczny sposób zakończyć tą faze życia. Nikt mi nie pomoze bo to ja nie daję rady. Na waszym forum dowiedziałam się np. o tej nieszczęsnej masturbacji. Kobiety mają dylemat czy to grzech czy nie. Ja się odizolowałam od swiata i właśnie w tej masrurtbacji chciałam sie zapomniec. Chciałam nadrobić to czego nie dało mi małżeństwo. Nawet nie myślałam o tym w kategori grzechu. Nie wolno to nie ale muszę znów walczyć ze słabościami. To jeszcze nic ja powinnam jeszcze wyspowiadać się w jaki sposób musiałam sprawiac przyjemność swojemu mężowi to też przekraczało granice grzechu. Niżej już nie mogę upaść.Sa ludzie którzy biorą życie jak leci ,a ja się ciągle łekam.
Odpowiedź:
Grzech to grzech. Trzeba starać się o poprawę. Szczerze, bez udawania. Ale żeby zaraz twierdzić, ze niżej już nie można upaść? Z tego co piszesz wynika, że nie Ty byłaś inicjatorką owego zachowania, którego dziś się wstydzisz. Ulegałaś, bo myślałaś, ze tak trzeba. Jesteś raczej ofiarą czyjegoś grzechu, niż człowiekiem, który ponosi za ów grzech pełną odpowiedzialność. Nie chodzi o to by się teraz wybielać, ale by spojrzeć na siebie w prawdzie, bez przypisywania sobie winy ponad rozumną miarę.
Na pewno trudno Ci będzie o tych sprawach mówić w spowiedzi. Pamiętaj, że w takich spowiedziach ważne są tylko te szczegóły, które mają jakiś wpływ na ocenę czynu. Słowem, nie trzeba wikłać sie zanadto w szczegóły... A ksiądz? Pewno niejedno już w konfesjonale słyszał. I mało prawdopodobne, by Twojego żalu nie uszanował.
Nie jestem księdzem, nie spowiadam. Ale z własnego doświadczenia penitenta wiem, że wielu księży stara się raczej podnieść na duchu, niż dodatkowo oskarżać. A znajomi księża mówią, że jeśli coś ich irytuje, to nie ludzki grzech, ale próba ukrywania prawdy czy usprawiedliwianie się. Szczerej spowiedzi na pewno nie musisz sie spowiedzi bać...
J.