25.10.2007 20:27
Nie mam już siły jak mam wierzyć w Boga?wstaję upadam wstaję upadam i ciagle dowiaduję sie że jestem grzeszna. Już mi sie wydawało ze odnalałam Boga ale jak tu uwierzyc ? Nie dostałam miłosci ani będac dzieckiem wszyscy sie wyśmiewali z mojej urody byłam fajną maskotka dla tych co lubili z innych kpic Nikt sie za mna nie wstawiał a rodzice tez sie lubili ze mnie pośmiac. Do dzisiaj są tego skutki bo zawsze o sobie myślę jak najgorzej, dzieciństwo zabrało mi wiare w ludzi. Jako nastolatka napisałam do pewnej gazety o moich kompleksach przez to czasopismo poznałam faceta i to był pierwszy który sie nie śmiał z moich mankamentów urody. On został moim meżem. Ale potrzebował takiej sieroty jak ja Myslał że ja nic nie czuję i wszystko przyjme bezkrytycznie.Zanim się połapałam w tym wszystkim już mieliśmy dzieci. Poniżał mnie a zycie seksualne traktowa tak jakby przeglądał pornusy zmuszał mnie do rzeczy dla mnie wstrętnych byłam jego osobistą dziwka oczywiście w ramach przysięgi małżeńskiej bo zona musi i nie ma oczym dyskutowac. Zreszta szybko mnie zaczał nazywać dziwką. Poniżał mnie przed ludzmi.Twierdził że takie'anonsy' do gazety dają tylko dziwki. Pierwszy raz zaczęłam się żarliwie modlić o normalnośc w zwiazku małżeńskim ALle potem było już tylko gorzej. Dołączył się szybko alkohol musiał pić bo się ożenił z dziwką Nie wytzymałam i targnęłam się na swoje życie Zanim wzięłam garść leków powiedziałam Boże jeżeli jesteś nie pozwolisz mi umrzeć. Nie pozwolił mi umrzec ale od tamtego czasu. Były inne gorzki chwile i są dzisiaj. wprawdzie jesteśmy po rozwodzie. Ale zostało to niespełnione życie. I chyba tylko dzieci kochaj mnie na swój sposób. Boże nie pozwoliłes aby mnie kochano a dzisiaj to nie mam żadnego wyboru Przed Bogiem dalej jestem żoną Ciebie proszę oTwoją miłosć i nie dostaję nic oprócz kolejnego cierpienia. Śmierci się nie boję to nie boli tak jak życie i uwolni mnie od tych niespełnionych pragnień i wachań Ponoć Bóg to samo dobro ? Tak mówia ci którym sie udało ja czuje jak idę na dno.A tak chciałam wierzyc.
Odpowiedź:
Szczerze mówiąc nie znam odpowiedzi na Pani pytanie. Bo nie siedzę w Pani skórze i tego, co Pani przeżywa, mogę się tylko domyślać. A właśnie w tym, co Pani przeżywa tkwi chyba istota problemu: że nie umie Pani uwierzyć.
Piszę często jak odkryć Boga rozumem. Ale wiem, że między tym poznaniem a uwierzeniem, czy może raczej zawierzeniem Bogu, jest jednak ogromna różnica. Jak zawierzyć Bogu, który - jak się wydaje - daje człowiekowi samo cierpienie? Tego nie wiem i boję się radzić. Bo pisanie kogoś, kto jest zadowolony ze swojego życia może być łatwo odebrane jako moralizowanie czy pobożne ględzenie...
Wiem tyle, że ilekroć było w moim życiu źle, ilekroć gnębiło mnie poczucie własnej małości, wtedy - wcześniej czy później - odkrywałem, że On jest ze mną. Sprawdzały się Jego słowa:
Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie (Mt 11, 28-30)
On, choć jest "światłością, w której nie ma żadnej ciemności", nie brzydzi się grzesznikiem. On dla nas posłał swojego Syna na świat, by nas zbawił. A gdy był na ziemi, nie spotykał się ze świętoszkowatymi faryzeuszami, ale z celnikami i grzesznikami. Bo - jak mówił - nie potrzebują lekarza zdrowi, ale Ci, którzy się źle mają...
Nie napisała Pani nic na temat tego, co kryje się pod zdaniem "ciągle dowiaduję się, ze jestem grzeszna". Kontekst pozwala się domyślać, ze chodzi o Pani nieudane małżeństwo...
Trzeba jasno powiedzieć: jeśli maż Panią źle traktował, nie miała Pani obowiązku przy nim być. Ślubował Pani miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Jeśli tego nie spełniał nic dziwnego, że Pani zdecydowała sie na separację. Prawo kościelne na to pozwala. Mąż nie ma prawa traktować żony jak osoby, która ma świadczyć seksualne usługi. Zwłaszcza, jesli jego oczekiwania są dla kobiety poniżające. Musi liczyć się z jej wrażliwością.
Nie może zawrzeć Pani nowego związku. To prawda. Może się jednak Pani starać o uznanie Pani związku za nieważny. Wtedy powtórne małżeństwo będzie możliwe. Na ile jest to prawdopodobne trudno powiedzieć. To co Pani napisała daje jedynie ogólny obraz sytuacji. Zawsze jednak może Pani porozmawiać o tym z kimś, kto być może będzie umiał powiedzieć więcej. Na przykład z kapłanem w swojej parafii...
Na koniec jeszcze jedno: proszę naprawdę się nie załamywać. Bóg jest dobry. I chce naszego dobra...
J.