lilijka
25.10.2007 19:55
czy jesli nie jestem przekonana do udzialu w oazach, spotkaniach młodziezowych itp. to grzech? po prostu nie lubie zbyt takiej formy okazywania Bogu miłosci..wole swoją wlasne przez modlitwe. Czy jesli szukamy, staramy sie odpowiedziec na egzystencjalne pytania to wedle Boga to źle (bo np mamy od początku przyjmowac wyłącznie jego racje i o nic sie nie pytac?) Czy odpowiadajacy poczul kiedys Boga w sobie tak mocno ze byl pewny ze to On? dziekuje za trud odpowiedzi
Odpowiedź:
1. Nie jest grzechem, jeśli człowiek nie angażuje się jakąś wspólnotę. Grzechem byłoby zaniedbywanie (rozwoju) swojej wiary. Jeśli jednak się modlisz, chodzisz na Mszę, regularnie się spowiadasz, chodzisz na katechezę, to na pewno można powiedzieć, że o wiarę dbasz. Czasem warto swoją wiarę, swoje przemyślenia skonfrontować z innymi. Ale trudno to traktować jako konieczny wymóg...
2. Człowiek ma prawo pytać, szukać, wątpić. Ważne, by chciał znaleźć odpowiedź. Źle, gdy człowiek odrzuca wiarę albo gdy trwanie w wątpliwościach, ciągnące się latami, jest dla niego tylko pretekstem do wybiórczego traktowania zasad wiary...
3. Problem w tym, że odczuwanie Boga wcale nie świadczy o jego istnieniu, a brak tego odczucia o Jego nieistnieniu. Pewnym istnienia Boga na podstawie uczuć nie można być nigdy. A przekonanie, że Bóg jest, towarzyszy mi właściwie zawsze. Od co najmniej trzydziestu lat...
J.