czasem załamana 09.10.2007 08:25
Szczęść Boże!
Nie wiem czy tutaj znajdę odpowiedzi na moje pytania, ale nie mam się do kogo innego zwrócić. Za pomoc byłabym bardzo wdzięczna.
Mam ponad 20 lat. Zastanawiam się nad tym w jaki sposób mam żyć, jak postępować żeby Bogu się to podobało i było zgodne z jego wolą.
Niepokoi mnie mój stosunek do ludzi. Wydaje mi się czasem, że tak naprawdę to na nikim mi nie zależy, przebywanie z ludźmi często, a nawet prawie zawsze mnie męczy. Jedną z przyczyn jest to, że jestem osobą nieśmiałą i ciężko mi się z ludźmi rozmawia. Właściwie to w ogóle nie wiem o czym z nimi rozmawiać. Natomiast jeśli kogoś naprawdę polubię to pragnę się z daną osobą spotykać. Oczywiście na pragnieniu się kończy.
Do tego mam bardzo zły stosunek do siebie. Uważam się za beznadziejną osobę, niepotrzebną, szczególnie przyczyną tego, że tak myślę jest to co opisałam powyżej. Moja samoocena jest bardzo niska. Są takie chwile, że nie chcę już żyć. Moja wiara jest chyba bardzo słaba. Modle sie, chodzę do kościoła, a po chwili potrafie przeżywać poczucie bezsensu wszystkiego, swojego życia, swiata. Po spowiedzi do komunii przystępuje tylko jeden lub dwa dni, bo zaraz ogarniają mnie te myśli.
Czy jest jakis sens tego co przeżywam ? W jaki sposób sobie z tym poradzić?
Właściwie czasem tak czuje że nic mnie w zyciu nie cieszy. Nie lubię imprez, nie daje mi to zadowolenia, tylko męczy. Natomiast swoje obowiązki w szkole, na studiach zawsze starałam się wypelniać dobrze, daje mi to pewną satysfakcję. Jednak zastanawiam się nad celem tego, co robię, komu to jest potrzebne, czy to jest ważne.
Nie ma wokól mnie właściwie prawie nikogo, oprócz rodziny. Z nikim przez tyle lat nie potrafiłam stworzyć jakiejś relacji, kogos zainteresować. Wszystko jest we mnie nie tak.