załamanaa 02.09.2007 01:24
Mam 22 lata i jestem z chłopakiem od 3 lat. Rok temu zaręczyliśmy się i to była bardzo przemyślana decyzja (juz dawno po etapie zauroczenia, idealizacji itp). Wtedy byłam dziewicą i bardzo zależało mi na zachowaniu czystości przedmałżeńskiej. On jednak miał kiedyś inną dziewczynę z którą współzył (to był błąd wg niego):( Nie potrafił jednak zrozumieć że seks przedmałżeński wynikający z miłości a nie z chęci zaspokojenia swoich potrzeb jest grzechem. I jakoś tak wyszło ze w końcu dałam sie namówić (uległam pokusie), potem popadłam w depresję, znienawidziłam siebie. Poszlam do spowiedzi, starałam sie wszystko zaczac od nowa. Zwlaszcza ze chlopak przyznal mi racje co do uznania seksu za grzech. Potem zdazalo sie ze znow popadałam w zwatpienie (bo jak tu starac sie o czystosc jak juz nie mozna cofnac czasu) i wtedy znow dochodzilo do wspolzycia. Teraz oboje staramy sie zeby nie bylo takich sytuacji. Jednak w glebi serca mam do niego (albo do siebie) jakis ukryty zal, ktory czasem przejawia sie obwinianiem. Poza tym straciłam do niego zaufanie(ale to inna historia). I co teraz? czy mozna mowic o zachowywaniu czystosci przedmałżeńskiej jak juz w przeszlosci doszlo do seksu? Poza tym w moim rozumieniu Biblii Bóg m.in. chce aby kochać się tylko z ta jedną osoba (dlatego warto czekac do ślubu) i ja tez tego chcialam, niestety zawaliłam:( tzn jakims wyjsciem bylby slub, ale w milosci chodzi przeciez o afirmacje WARTOSCI osoby (nie tylko subiektywne uczucia)a skoro nie jestem tych wartosci pewna..
czy to ma sens? przeciez to sakrament, zyciowa droga! czy jest szansa ze modlitwa, wspolne czytanie Pisma Swietego moze uleczyc jego sumienie? a jak to nie poskutkuje to co wtedy? czy lepiej zyc w samotnosci do konca zycia zeby nie bylo w przyszlosci cudzołostwa (tzn w innym tego slowa znaczeniu bo wlasciwie juz do niego doszlo)? Zeby po prostu juz wiecej nie grzeszyc.
bardzo prosze o jakies wskazowki