kate 29.08.2007 00:29

Witam.

Przejrzałam mnóstwo wypowiedzi, pytań i odpowiedzi z tej strony, jednak moje wątpliwości nie zostały rozwiane.

Od 3 lat jestem w cudownym związku z chłopakiem (mam 20 lat, on 25). Kochamy się, mamy za sobą wzloty i upadki. Te ostatnie wzmocniły tylko nasz związek. Planujemy wspólną przyszłość. Jednak od czasu, gdy uprawiamy seks (czyli od ponad roku) nie potrafię pójść do spowiedzi. Kiedyś byłam związana ze wspólnotą rel., chodziłam często do kościoła, modliłam się, ufałam Bogu, chodziłam do spowiedzi, komunii. Ale nie potrafię żałować seksu z moim chłopakiem. Biorę tabletki antykoncepcyjne, ponieważ uważam, że chociaż dziecko byłoby cudownym darem i kiedyś na pewno chcę je mieć właśnie z nim, to teraz nie byłby to odpowiedni czas dla maleństwa, aby przyjść na świat. Uczę się, planuję pracę w dużej korporacji międzynarodowej a chcę mieć czas dla mojego przyszłego dziecka.

Byłam raz u spowiedzi, po seksie, wyspowiadałam sie z tego, ale tak naprawdę nie wiem czy tego żałowałam. Tzn. żałowałam jesli obraziło to Boga, ale w głębi sumienia nie czuję, zeby było to coś złego. A przecież grzechy mierzy to czy nasze sumienie odczuwa to jako zło, prawda? Oboje bardzo się kochamy, nie wiem czy Odpowiadający kochał kiedyś kogoś tak mocno, że byłby w stanie oddać za niego życie? A seks tylko nas do siebie zbliżył. Ta więź jest nie do opisania. To wszechogarniające uczucie, którym mogłabym obdarzyć cały świat.

Oczywiście myśilmy o slubie, ale praca mojego chłopaka jak na razie jest związana z ciągłymi delegacjami (za rok, dwa, to się zmieni), tak więc dopoki ja jestem na studiach, bezsensem jest żebym mieszkała w pustym mieszkaniu, czyż nie?

Ale wracając do problemu, to bardzo chciałabym pójść do spowiedzi. Jednak nie będzie ona ważna, jeśli nie będę żałować za grzechy. Ale jeśli ja naprawdę czuję, że to, że się kochamy, nie jest niczym złym? To pomaga nam zbliżyć się do siebie po dłuższej rozłące, kłotni. Ale nie tylko. Nie traktuję tego jako jakiegoś narzędzia, a mojego chłopaka jak przedmiotu. Chcę mu dać siebie, moją miłość do niego, oczywiście przyjemność także. Wie ksiądz jak to jest patrzeć komuś w oczy z taką wszechogarniającą miłością? Nie potrafię uznać tego za grzech. Niestety moja relacja z Bogiem znacznie się osłabiła. I tego żałuję. I chciałabym to zmienić. Ale jak?

Zawsze miałam otwarty umysł i szczerze mówiąc nauki kościoła nie zawsze mi się nie podobają, ale zależy mi na dobrych relacjach z Bogiem. A ponieważ zostałam wychowana w wierze katolickiej, szukam go w tej własnie religii. Kiedyś czułam Jego obecność niemal namacalnie. Matematyka, fizyka, to wszystko udowadniało mi zawsze Jego istnienie.

Podsumowując: chciałabym się wyspowiadać, ale nie wiem czy ma to sens, skoro nie potrafię załować seksu z osobą, którą kocham i chcę spędzić resztę życia.

Proszę o jakiś kometarz, wskazówki.

pozdrawiam.

P.S.
proszę o niepodawanie mojego adresu e-mail do wiadomości publicznej. Dziękuję.

Odpowiedź:

Kościół uczy, że współżycie seksualne dozwolone jest jedynie w małżeństwie. Od tej zasady nie ma wyjątków. Nawet jeśli komuś wydaje się, ze jego miłość jest zupełnie niepowtarzalna i wyjątkowa.

Obszerny artykuł wyjaśniający dlaczego znajdziesz TUTAJ . Na pewno warto też zajrzeć do podanych na końcu tego artykułu innych artykułów...

Czy spowiedź w takim wypadku jak Twój ma sens? To zależy. Póki co wydaje się, że niespecjalnie żałujesz. Jest w tym Twoim żalu nawet coś przewrotnego: żałujesz, że oddaliłaś się od Boga ale nie szukasz drogi powrotu; wolałabyś raczej, żeby ktoś napisał Ci usprawiedliwienie. Niestety, tak się nie da.

Czy jest jakieś wyjście? Tak. Musisz uznać - choćby ze względu na Boga - że Twoje postępowanie jest niewłaściwe. Tak jak to zrobiłaś w ostatniej spowiedzi. Ale musisz zrobić krok dalej: zrobić coś w tym kierunku, by sytuację w której jesteś naprawić. bez takiego postanowienia poprawy trudno mówić o szczerym żalu.

Więcej o żalu za grzechu znajdziesz TUTAJ

J.

PS. Odpowiadający nie jest księdzem
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg