pytajnik 25.07.2007 12:17

Szczęść Boże...

Nie wiem, jak opisać moją sytuację. Może tak po prostu.

Staram się żyć z Bogiem na co dzień. Żyć wiarą i miłością.

Żyję w takim otoczeniu, że czasami mi to nie wychodzi. Tata jest człowiekiem, który denerwuje sie z byle powodu i krzyczy. Mama musi się przez to leczyć - podejrzewam nerwice (znalazłem tabletki).
Brat z tego powodu (tata) jest agresywny. Więc, kiedy tata na niego krzyczy, on krzyczy na tatę. Ciągłe krzyki. Także mama przez brata czasami płacze. (Brat ma 16 lat) (...)

Wiem, że trzeba poddawać się woli Bożej. Trzeba modlić się o wytrwałość. Ale chciałem spytać o jakieś rady, jeśli jest to możliwe...

I jeszcze inna sprawa.
Byłem u spowiedzi generalnej przed kilkoma miesiącami. Staram się, jak najczęściej przystępować do Komunii św.
Staram się nie grzeszyć, a przynajmniej nie ciężko. I myślę, że udaje mi się to.
tylko mam jeden problem... przy rachunku sumienia ciągle pojawiają się te same grzechy, typu - byłem zły na tatę, rodzeństwo.
Zastanawiam się, czy moje spowiedzi podobają się Bogu. Bo nie wiem, czy tymi spowiedziami tylko go nie obrażam? Z reguły te same grzechy...
A w dodatku przed każda spowiedzią się denerwuję. Jest to wywołane pewnie po części moimi słabościami, ale czasem zastanawiam się, czy to nie wina wychowania w domu - ciągłe krzyki, trzymanie pod kluczem?
Moje wychowanie religijne w domu nie było doskonałe. O wielu sprawach, co jest grzechem, a co nie - się nie mówiło.

To może dziwne, ale dopiero w wieku 18 lat sam zacząłem szukać, dociekać. Czułem ból w sumieniu, w duszy. I tak, mimo strasznego strachu, przy pomocy Bożej odważyłem się na spowiedź generalną.

W szkole - z reguły byłem wyśmiewany. Sam, nie wiem, dlaczego. To wszystko się składało na mój charakter - dom + szkoła.
Staram się z tego wychodzić. I tu odczuwam pomoc Bożą.
Czy mogę być dobrym księdzem w przyszłości?

Opisałem tu fragment mojego życia tylko. przepraszam za zawracanie głowy:) Pozdrawiam!

Odpowiedź:

1. Sytuację masz w domu na pewno trudną. Ciągłe awantury nie ułatwiają Ci życia. Ale trudno w takich sytuacjach coś sensownego radzić. Bo to nie Ty musiałbyś się zmienić, ale Twój ojciec i brat. Dla dobra Ciebie i Twojej matki. Dobrze, że próbujesz bratu zwracać uwagę. Dobrze że starasz sie robić to delikatnie. Ale nic więcej, - prócz modlitwy - nie zrobisz. Chyba że udałoby Ci się namówić ojca i brata namówić na jakąś terapię. Ale to raczej mało prawdopodobne, bo tacy ludzie zazwyczaj uważają, że wszystko jest w porządku.... Może jeszcze jedno skoro widzisz, jak Twoja matka cierpi, staraj się wobec niej szczególnie miły...

2. Nie jest tak ważne, czy od ostatniej spowiedzi udało Ci się cokolwiek zmienić. Ważniejsze, że się starasz, że ciągle podejmujesz pracę na nowo. Poddanie się bylejakości nie jest dobrym wyjściem. I właśnie ono nie może się Bogu podobać...

3,. Trudno oceniać czy byłbyś dobrym księdzem. Tym bardziej, ze miedzy wstąpieniem do seminarium a święceniami mija co najmniej 6 lat. Wtedy wiele może się zmienić...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg