Stefan 10.07.2007 17:02
Czytalem ze zycie zgodnie z radami ewangelicznymi jest najpewniejsza i najkrotsza droga do Boga.Podobno lepsza. Sam jestem dosc ambitny jesli chodzi o zycie duchowe i staram sie zyc ewangelia na codzien. Powiem szczerze ze chcialbym zyc radami ewangelicznymi. Nie mam zadnych problemow z panowaniem nad swoja seksualnoscia-efekt wymodlenia tej laski. Mam jednak dziewczyne ktora bardzo kocham i jak mowi sw Pawel-''doznaje rozterki''
Stawiajac sprawe na rozum-to chyba wiecej dobra przyniosloby innym moje zycie samotne (nie jestem jednak pewien czy swojej dziewczynie tez-byc moze tylko zadalbym jej tylko bol ,moze nawet nabralaby niecheci do chrzescijanstwa-ona doiero uczy sie katechizmu). Zyjac sam bylbym jedakowy dla wszystkich tak jak Jezus ktory nie mial wzgledu na pieknych, zadowolonych itd, bylbym dla tych ktorych np nikt w nocy nie przygarnie do siebie, dla tych o ktorych nikt nie pamieta. Ale obwiam sie ze caly czas mialbym w glowie obraz mojej dziewczyny.-mysli typu''co ona teraz robi''i-po co mi takie zycie heroiczne ze szpila bolu.A moze warto jednak tak zyc?
Wybor przed jakim stoje to nie wybor pomiedzy ''cieplym domkiem'' (bo wcale tak nie widze swojego ewentualnego malzenstwa) a calkowitym oddaniem Bogu. Chcialbym byc dla Boga a jednoczesnie byc dla niej. Czy to mozliwe??Mysle ze moze tak-o ile Pan Bog chce bym byl z nia.Skad mam wiedziec? Bardzo chce mozliwie najpelniej sluzyc Bogu.Wszedzie jedak pisza ze do tego potrzebne jest przestrzeganie rad ewangelicznych. Czuje sie tak ze cokolwiek zrobie -bedzie zle.