małgorzata 09.07.2007 22:56

mam pytanie związane z odmiennością od Kościoła moich poglądów na temat antykoncepcji, eutanazjii związków homoseksualnych.zwłaszcza jeśli chodzi o tych ostatnich to wydaje mi się że Kościół karze ich za to żę czują inaczej (a przecież niekoniecznie gorzej), ci ludzie często są samotni i nieszczęśliwia kto powiedział żę byli by gorszymi rodzicami. jeśli zaś chodzi o eutanazje to myślę że medycyna poszła za bardzo do przodu w samej tylko kwesti ratowania życia za wszelką cenę(jeden lekarz chwali się drugiemu jakiego to on dokonał cudu nie widząc w tym człowieka}chodzi mi o to żę często mówię o tym głośno i czy to jest z mojej strony grzech. ja raczej swoich poglądów nie zmienie ale zawsze mogę spróbować milczeć.tylko czy to nie będzie takieciche okłamywanie Boga i siebie.

mam jeszcze pytanie dotyczace picia alkoholu,kiedyś każda moja impreza kończyła się tym że byłam pijana ,inaczej nie umiałam sie wyluzować. mam to już za sobą aleczy to był grzech ciężki czasami też nie popełniam jakiegoś grzechu ttylko dlatego że nie chcę się z niego spowiadać a przecież powód powinien być inny, czy może mi ksiądz powiedzieć co ja robię nie tak,że mimo chęci prawdziwej zmiany idzie mi to tak opornie.przepraszam że tak długo i może mało ważnie ale obiecałam sobie zrobić wszystko aby wytrwać w postanowieniu poprawy

Odpowiedź:

Może napisze to na samym początku nie jestem księdzem :) Ad rem.

1. Nikt homoseksualistów nie karze. Kościół uczy tylko, ze tego typu współżycie seksualne jest sprzeczne z prawem Bożym. Podobnie uczy też, że grzechem jest zdrada małżeńska, a jakoś nikt z tego powodu nie czuje się przez Kościół dyskryminowany. Niejeden zaniedbywany mąż czy żona czy osoby, które bardzo chciały założyć rodzinę, a im się nie udało, mogą się czuć bardzo podobnie jak nie mogący zawrzeć związku homoseksualiści...

Czy homoseksualiści są gorszymi rodzicami? Proponuję spojrzeć na to oczyma dziecka. Dlaczego niby dorosły ma prawo do "posiadania"dziecka (nie swojego) a dziecko nie ma prawa wybrać sprawy zupełnie podstawowej, to znaczy w jakiej rodzinie ma się wychowywać?

2. W kwestii eutanazji... Kościół nie mówi, że trzeba przedłużać agonię. Mówi, że trzeba bronić ludzkiego życia. Granice miedzy jednym a drugim i tak w praktyce określają lekarze. Chodzi o to, by nie uśmiercać tych, którzy mogą żyć. I to w majestacie prawa.

Kiedy żołnierz na polu bitwy dobija rannego kolegę, bierze cała sprawę na siebie. Wie, że w razie czego może być sądzony. Robi to naprawdę z litości. Lekarze popierający eutanazję chcieliby to robić dlatego, że nie chce im się skutecznie walczyć z bólem pacjenta, nie chce im się podtrzymywać go na duchu w trudnej chwili. I przede wszystkim nie chcą brać na siebie odpowiedzialności za taką decyzję, ale przerzucają ją na prawodawcę. Przy okazji - jak uczy doświadczenie - istnieje możliwość kolosalnych nadużyć. Na przykład domniemanej zgody na eutanazję, gdy pacjent jest nieprzytomny albo stracił rozum...

3. Czy to grzech... Odpowiadający raczej by to uznał za głośno wypowiadane wątpliwości. Być może spowodowane jednostronną lekturą na ten temat. Wypowiadane w gronie głęboko wierzących, niekoniecznie gorszą. Gorzej, gdy podtrzymują wątpliwości osób, które podobnie jak Pani, z tym problemem także sobie nie radzą...

4. Pijaństwo jest grzechem. Tradycyjnie uważano, że ciężkim, gdy człowiek upija się do nieprzytomności. Dziś wskazuje się, że największe zło popełnia człowiek nie wtedy, gdy traci świadomość, ale gdy mając ograniczoną świadomość robi różne głupstwa. Doprowadzanie sie do takiego stanu jest na pewno złem.

Warto dodać, że częste picie prowadzi do alkoholizmu... Ale jeśli Pani ma to już za sobą...

5. Nie popełniam grzechu tylko dlatego, ze nie chcę sie spowiadać... Co robię nie tak, że mimo chęci prawdziwej zmiany idzie mi to tak opornie...

Miałem w liceum koleżankę. Pewnego dnia w rozmowie przyznała się, że bardzo lubi deszcz. Lubi łazić pustą ulica po kałużach, lubi jak spływa jej po twarzy. Nie lubiłem wtedy deszczu. Ale zrobiło mi się wstyd. Jak to, ja, taki twardziel uskarżam się na to, że mi mokro, że zacina, że zimno? Od tamtej chwili spojrzałem na deszcz inaczej. Trochę jej oczyma. Pomogło. Może przesadą byłoby powiedzieć, że deszcz budził mój zachwyt. Ale potrafiłem docenić jego piękno.

Na życie Bożym prawem trzeba spojrzeć podobnie. Nie jak na rodzaj uciemiężenia, ale jak na szanse ominięcia niebezpiecznych, mogących zniszczyć człowieka raf. Wtedy praca nad sobą przestaje być tylko ciężką walką. Daje radość, że się zmądrzało, że sie widzi więcej, szerzej... Znacznie łatwiej odpierać wtedy pokusy...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg