meg
30.06.2007 18:21
w odpowiedzi na moje pytanie z dnia 20.06.07 ksiądz napisał że powinnam się zastanowić co tak naprawdę mnie denerwuje u mojej mamy i że powinnam porozmawiać z kimś zaufanym. niestety nie jest to możliwe bo materia które to dotyczy sprawia że z nikim tym nie rozmawiałam i w cztery oczy chyba bym nie chciała. Wydaje mi się że zaczęłam ją obwiniać za sytuacje ze swojego dziecinstwa. Otóż jako dziecko byłam molestowana seksualnie przez swojego ojca., przez wiele lat o tym nie pamiętałam ale ponieważ jakiś czas temu o podobnych sprawach było głośno zaczęło to do mnie wracać. Po prostu nie mogę zrozumieć i uwierzyć że czegoś takiego można nie zauważyć. ojciec już nie żyje i czasami myśle że to był jakiś "ukłon "ze strony Boga w moją strone. Jeśli chodzi o niego to udało mi się mu przebaczyć, czasem modle się za niego, ale jeśli chodzi o mame to już nie jest takie proste. Jeśli o niej mowie to najczęściej zle, czasami jej nienawidzę za swoje życie. Przez przeszłość moja terażniejszość jest szara i nijaka. W kontaktach z innymi jestem nieśmiała i raczej zamknieta w sobie, czasami chciałabym przestać żyć. Ja wiem żę wszystko zależy od nas samych ale to czysta teoria z praktyką u mnie bywa gorzej. od jakiegoś czasu staram się to zmienić a więc w związku z tym mam dość nietypową prośbę do księdza. wiem że u was na czacie bywa ksiądz który jest z wykształcenia psychologiem czy mógł by go ksiądz zapytać co mogę konkretnego zrobić aby te wspomniena nie powracały. Oczywiście nie jest tak że myśle o tym nieustannie ale chciałabym aby ich nie było tak jak dawniej. Dodam że rozmowa z psychiatrą w realu nie wchodzi w gre bo on akurat zna moją mame i nie jestem przez to anonimowa. Jeśli to za duży problem to proszę po prostu o tym liście zapomnieć.
Odpowiedź:
Rozumiem, że masz do mamy żal, że Cię nie obroniła przed ojcem. Twój gniew i żal jest zrozumiały, niezależnie czy mama wiedziała, czy nie i czy mogła, czy nie mogła zobaczyć, co się dzieje. Dziecko w naturalny sposób liczy na obronę rodziców i jeśli oni zawodzą, ból jest największy. A Ciebie bardzo skrzywdzono.
Rozumiem, że chciałabyś zapomnieć. Wspomnienia, które bolą, bardzo utrudniają życie i trują teraźniejszość. Problem z nimi jest taki, że zapomnienie nie powoduje, że przestają truć, tylko człowiek przestaje wiedzieć, dlaczego jest tak, jak jest.
Nie warto zapominać. Bolesne wspomnienia są jak świece, trzeba im się pozwolić wypalić, aż zgasną. Mimo że wtedy, gdy płoną, boli.
Przeszłości zmienić się nie da, ale nie jesteś bezradna. Tylko nie powinnaś być z tym sama. Potrzeba kogoś, kto przy Tobie będzie, kto będzie słuchał, kto wesprze... Czat nie jest najlepszą formą, za literkami bardzo łatwo się schować, ale i łatwo źle ocenić myśli i uczucia drugiej strony. Bardzo łatwo pokaleczyć.
Jeśli nie chcesz rozmawiać tam, gdzie mieszkasz, co rozumiem, spróbuj zadzwonić do katolickiego telefonu zaufania [nr telefonu (32) 253-05-00]. Dyżurują tam miedzy innymi i księża i psychologowie. Jeśli się zdecydujesz, zapewne pomogą znaleźć jakieś miejsce pomocy w realu, w którym będziesz się czuła bezpieczna i anonimowa.
Wszystko zależy od nas samych - piszesz. Nie tylko. Od nas samych zależy przede wszystkim jedno - to, czy chcemy coś zmienić. Resztę zostaw Bogu, proś Go o pomoc, i po prostu, jeśli uznasz, że możesz zrobić krok naprzód, to go zrób nie zastanawiając sie nad dalszymi. Jeśli tylko będziesz chciała, Bóg cię na pewno przeprowadzi.
Wszystkiego dobrego
JK
PS. Może tylko jedno warto dodać - rozumiem, że trudno ci w tym stanie emocji mówic o mamie dobrze. Ale postaraj sie nie mówić o niej źle.