Kasia 06.06.2007 14:10

Mój brat miał trudne dzieciństwo - nie przeklinał, dobrze się uczył, nie lubił się bić, zamiast grać w piłkę wolał się uczyć. Koledzy często śmiali się z niego, był samotny, nawet wyalienowany... Jeden chłopak zbił go tak bardzo, że mój brat trafił go szpitala. To było tak niesprawiedliwe i okrutne, że jakieś 3 lata temu mój brat oświadczył, że nie wierzy w Boga, ponieważ nie widzi w życiu przejawów Jego działania. Mój brat uważa, że Bóg istnieje sam w sobie, ale On tylko stworzył świat, po czym przestał się nim interesować. Teraz istnieje gdzieś tam, ale niewiele ma On wspólnego z naszym życiem. Niedawno dowiedziałam się, że mój brat zamierza wystąpić z Kościoła...
Bardzo chciałabym mu pomóc, ale nie wiem, jak to zrobić. Kiedy tylko staram się z nim rozmawiać, zaczynam płakać, nie mogę powstrzymać łez! Pomyślałam więc może,że skoro sama nie potrafię nawet doprowadzić do jakiejkolwiek polemiki, to jedynie Bóg może pomóc mojemu bratu się nawrócić... Ale pewien ksiądz powiedział mi, że Bóg nic nie może zrobić, jeśli mój brat sam nie zechce znowu uwierzyć. Wg mnie jednak powrót do Boga, od którego już raz się odeszło, jest niezwykle trudny i możliwy jedynie dzięki Bogu! Osobiście nie wierzę, żeby mój brat sam z siebie znowu uwierzył, skoro planuje wystąpić z Kościoła...
Pomyślałam więc sobie, że będę modlić się o to, żeby takie pragnienie się w nim zrodziło. Spytałam się jednego księdza, czy jeśli będę dużo modlić się za brata, a on sam mimo to nie będzie chciał uwierzyć, istnieje szansa, że zostanie zbawiony i ten ksiądz odpowiedział, że moje modlitwy również będą liczone jakby na konto mojego brata, że one same mogą przyczynić się do jego zbawienia. Z kolei inny ksiądz powiedział, że to niemożliwe, że jeśli mój brat sam nie nawróci się albo chociaż nie zacznie myśleć o nawróceniu się, moje modlitwy nic nie pomogą. Więc jak jest w końcu...?
I jeszcze nad jednym się zastanawiam... Osobiście uważam, że moim powołaniem jest uczenie innych. Czy zmiana powołania na siłę dla kogoś ma jakikolwiek sens? Kiedyś w głowie zrodziła mi się taka myśl, że może jeśli pójdę do zakonu (co dla mnie byłoby niewątpliwie ciężkim poświęceniem, bo... pragnę mieć kiedyś męża i dzieci!), Bóg wybaczy mojemu bratu. Ale... czytałam o powołaniu i zastanawiam się, czy samą taką myślą nie zgrzeszyłam. W końcu do zakonu idzie się, gdy chce się poświęcić Bogu - ja myślałam o tym jako poświęceniu za brata...

Odpowiedź:

Święta Monika wyprosiła kiedyś u Boga nawrócenie dla swego syna, późniejszego świętego, Augustyna. Modlitwa zawsze ma sens. Bóg potrafi przemówić do serca człowieka nawet wtedy, gdy człowiek nie chce. Zwłaszcza jeśli niewiara wynika raczej nie ze złej woli, ale zranienia...

Na pewno nie zgrzeszyłaś myślą, że w duchu umartwienia za postawę swego brata Ty pójdziesz do zakonu. Ta myśl wynika z miłości do niego, a Jezus nakazał nam kochać naszych bliźnich. Bliskich tym bardziej. Ale... Lepiej tego nie rób. Staraj się realizować to, co odczuwasz jako swoje powołanie. Możesz natomiast ofiarować Bogu co innego, np. codzienną modlitwę czy, jakieś umartwienie (np. wyrzeczenie sie alkoholu, cierpliwe znoszenie codziennych trudności). Niedobrze by było, gdybyś nie realizując swojego powołania zgorzkniała...

Brat jeszcze z Kościoła nie wystąpił. Może jeszcze go przekonasz...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg