m 24.05.2007 22:42
potrzebuję rady...
Otóż chodzi o sprawę ślubu.
Zaczynam miec wiele wątpliwości, lęków. Chce odkładac datę slubu dlatego, że:
1. jest mi dobrze (wygodnie) tak jak jest, gdy nie musze prasowac dodatkowych ubrań, gotowac itp
2. boję się, ze całe moje zycie sie zmieni, nie znajde czasu na to, co zrobiłabym nie bedac żona, np na dokształcanie
3. boje sie, ze bede musiała poswiecic zycie zawodowe zaraz po studiach rodzinie, ze to mnie zasmuci, przerosnie
4. boje sie ze nie znajde juz chwili dla siebie
itp
Czy to wynika z braku mojej dojrzałosci do podjecia tej decyzji? Czy powinnam przełozyc slub zaplanowany na przyszły rok i poczekac, az to zrozumiem?
Czy tez to mój egoizm, który powinnam zwyciezyc? czy to pokusa?
Narzeczony nie rozumie moich rozterek, ja próbuje to sobie w głowie poukładac, skad te moje watpliwosci, lęki, z patrzenia na najblizsze otoczenie? Próbuje, ale nie znajduje rozwiązania.
Ostatnio obiecałam Bogu, ze jak znajdziemy praktyke w Warszawie, to wezme ślub za rok... Praktyke znaleźliśmy, i jedziemy tam w lipcu, to znów bedzie wiązało się ze wspólnym mieszkaniem i panowaniem nad pokusami.
Ale ja niczego wiecej nie potrzebuje jak na razie, narzeczony bardzo chce bysmy byli juz razem, a ja dziwie sie sama sobie, skad te moje lęki?