nancy 24.03.2007 17:44

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Mam pytanko. Otóż, uwielbiam czytać książki Margit Sandemo. Kiedyś jednak natrafiłam na książkę, która bardzo mnie zgorszyła i obiecałam że nie będę ich już czytać. Nie wiem czy obiecałam to sobie, czy też Panu Bogu. Moja przyjaciółka także czytuje książki tej pisarki. Zaproponowała że pożyczy mi kilka powieści Margit. Zapewniła mnie, że w tych książkach nic takiego nie ma i że spokojnie mogę je przeczytać. Tylko, że ja nie wiem, czy będzie to uczciwe względem Pana Boga. Strasznie mnie ciągnie do jej powieści, ale nie wiem jak powinnam postąpić?
Nie chcę żeby Panu Bogu było przykro. A wydaje mi się, że obiecałam to raczej Jemu niż sobie samej.
Proszę o radę.

Odpowiedź:

Obietnicy należy oczywiście dochowywać. Nie jest jednak grzechem złamanie jej. Często obiecujmy Bogu poprawę, a nic z tego nie wychodzi (czym innym jest ślub czy przysięga). Powinniśmy się starać... Inna rzecz, czy obietnica była roztropna. Jeśli w książkach tej autorki zasadniczo nie ma nic gorszącego, to obietnica była niepotrzebna, nieco na wyrost...

Co zrobić? Najlepiej porozmawiaj ze spowiednikiem. Odpowiadający nie chciałby, żeby jego radę potraktowano jako zachętę do niedotrzymywania Bogu obietnic...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg