X 18.03.2007 23:06

Od roku choruję na anoreksję... Najtrudniej było to sobie uświadomić... bo wcześniej wmawiałam sobie i innym, że nic mi nie dolega... a ja się nie odchudzam... Mam jednak chwile słabości... i czasem nie potrafię sobie poradzić z nawrotami... Staję przed lustrem i dostrzegam swoje niedoskonałości... a potem następuje łańcuszek zdarzeń: płacz i prowokowanie wymiotów... i nienawiść do siebie... Czasem kończy się tylko na łzach... Jak poradzić sobie z powracającym mechanizmem... uczucia beznadziei... braku poczucia własnej wartości...?

Odpowiedź:

Zdaje się, że potrzebna Ci jest pomoc specjalisty w tych sprawach, a nie rada kogoś, kto odpowiada na różne pytania w serwisie internetowym. najlepiej poszukaj więc jakiejś przychodni zajmującej się anoreksją...

W normalnej sytuacji odpowiadający radziłby zbierać okruchy. To znaczy każdego dnia zrobić coś dobrego. Choćby "tylko" się za kogoś pomodlić. Tym sposobem można wiele dobra nazbierać. I poczucie własnej wartości rośnie... A uczucie beznadziei? Jest w sumie słuszne. Jeśli nie ma życia wiecznego, to nic nie ma sensu. Ale jeśli jest, to warto już tu żyć tak, jakby się było obywatelem nieba. Żeby potem wszystko co dobre móc kontynuować...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg