ania 17.03.2007 01:48
Przechodzę obecnie kryzys wiary. Oddaliłam się od Boga, nie chodzę do komuni. Spowodowane jest to pewnie tym, że dużo myślę o religiach, o zbawieniu, potępieniu itp. A poza tym mam ogromny problem z nakazami i zakazami Kościoła. Już dziś mam duże wątpiliwości odnośnie grzechu i boje się że kiedy zaczne chodzić do spowiedzi to te wątpliwości staną się jeszcze większe. Ale pisze w innej kwestii. Już jakiś czas temu zadałam na tym portalu pytanie. Chodziło mianowicie o mojego brata, jakie ma szanse zbawienia jeśli był dobrym człowiekiem, a współżył ze swoją dziewczyną i nie chodził do Kościoła. Odpowiadający napisał wówczas, że mógł za to żałować i żeby się modlić i głęboko wierzyć, a mój brat będzie mógł powiedzieć Bogu na sądzie ostatecznym, że się za niego dużo modliłam. Dziś te wątpliwości powróciły. Bo tak się składa, że ja się nie modlę już od dłuższego czasu, a moje wątpliwości odnośnie wiary nie są spowodowane śmiercią brata, chociaż zastanawia mnie też jak Bóg mógł dopuścić do tego, by ludzie umierali tragicznie w grzechu ciężkim. Zastanawia mnie więc bardzo na ile modlitwa człowieka może pomóc ludziom w zbawieniu? Bo jeśli np. jego dusza jest w czyśću, to wiem, że powinnam się za niego modlić, tyle, że ja nie potrafię, bo będzie to tylko modlitwa, a jeśli ktoś o co Boga prosi to daje też coś w zamian. Mam wyrzuty sumienia, że mogłabym jakoś pomóc mojemu bratu cierpiącemu w czyśćcu a tego nie robię. Zastanawiam się więc czy Bóg zwraca uwagę na to, jaki był ten człowiek czy też jaki wywarł wpływ na innych. Bo wiem, że mój brat nie mógł powiedzieć na sądzie bożym, że się dużo za niego modliłam bo tak nie było. I czy Bóg zwraca uwagę na brak modlitwy ze strony jakiegoś człowieka, czy też Bóg znając np. moją sytuację nie będzie zwracał uwagi na to, że się nie modlę?