Damian
08.03.2007 20:28
Szczęść Boże!!!
Mam kilka pytań. Przepraszam, jeżeli już kiedyś odpowiadający udzielał odpowiedzi na podobne dywersje.
Kim jest osoba odpowiadająca? (Nie chodzi mi o imię, czy nazwisko, ale np. o to, czy jest księdzem, zakonnikiem, osobą święcką. Stojąc wobec tylu rozlicznych, madrych odpowiedzi ośmiele się zapytać, jakie wykształcenie Pan posiada. Jeżeli uraziłem to szczerze przepraszam).
Jeżeli czyjeś życie jest kompletnym fiaskiem, to nie lepiej je zakończyć? Czy proszenie Boga o zakończenie życia jest grzechem???
Czy niska samoocena i nazywanie się "nikim, śmieciem, itp" jest grzechem? Jak wygląda ta sytuacja, jeżeli jest to prawda?
Czy to możliwe, że czym bardziej się staramy, to czujemy się coraz bardziej samotni? chcemy szukać trwałych znajomości, przyjaźni. A w obliczu choroby, smutku, dnia codziennego zostajemy sami? Dlaczego???
Odpowiedź:
Proszenie Boga o śmierć nie jest grzechem. Nie wolno jednak działać wbrew Jego woli. Warto jednak spojrzeć na sprawę inaczej. Nie z perspektywy alternatywy "żyć albo umrzeć". Więc jak? Chyba najlepiej będzie, jeśli skoncentrujesz sie na drobiazgach. Nie próbuj zaraz robić rzeczy wielkich; nie próbuj usensawiać całego życia. Każdego dnia staraj sie zrobić przynajmniej jedna dobrą rzecz. pewnie znasz uczynki miłosierdzia względem ciała i duszy. Jeśli wieczorem stwierdzisz, że nic dobrego nie udało Ci się dla bliźnich zrobić, to się za kogoś pomódl. Bo modlitwa za żywych i zmarłych też jest uczynkiem miłosierdzia. To będą może tylko takie drobne kamyczki dobra, które wrzucisz do ogródka swojego życia. Z czasem jednak zauważysz, że sporo się ich uzbierało. Być może wtedy uwierzysz, że nie jesteś do niczego. A życie, choćby miało być tylko takim zbieraniem pojedynczych kamyczków dobra, ma sens.
Czy mówienie o sobie, że jest się nikim i śmieciem jest grzechem? W odczuciu odpowiadającego nie. To raczej wołanie o miłość. O akceptację. Jeśli chcesz sie z takiego myślenia o sobie wyleczyć, to pomyśl jak musi się czuć kochający Cię Bóg i Ojciec, kiedy słyszy jak się oskarżasz. Dla Niego, jaka byś nie była, przedstawiasz wielką wartość. Nie dlatego, że możesz coś Mu dać. Ale dlatego, że jesteś. Kiedy tak się oskarżasz pewnie mu żal. Jak każdemu kochającemu ojcu czy matce gdy widzi, że ich ukochane, wymarzone, będące owocem wielkiej miłości dziecko tak o sobie myśli....
Jak to jest z naszą samotnością... Czasem chyba jest tak jak piszesz. Może dlatego, że im bardziej się człowiek stara, tym boleśniej odczuwa odrzucenie. Ale pomyśl, że mimo wszystko warto. Przed laty śpiewano taką piosenkę o miłości: "Warto samego siebie dać, jak bukiet polnych kwiatów i chociaż trudno potem trwać, uśmiech darować światu"... Naprawdę warto. Z perspektywy wieczności warto....
J.
PS. Odpowiadający jest z wykształcenia teologiem. Świeckim...