tomasz 23.02.2007 13:37

Kilka miesiecy temu poznalem dziewczyne.chodzimy ze soba.Bardzo, bardzo ja kocham.Zanim ja poznalem przez wiele lat bylem przekonany ze moim powolaniem jest zycie w wylacznym oddaniu sie Bogu i bylem (i nadal tak czuje) pewien ze w ten sposob moge uczynic wiecej dobra. W tej chwili czuje sie jkby rozdarty i mam wyrzuty sumienia ze rozpoczalem ta znajomosc. Boje sie pokrzyzowac Boze plany wobec niej i siebie samego.Poza tym jak glosi Ewangelia (''odda kazdem wedle jego postepowania'' )oraz dokumenty Kosciola (chocby Sobor Florencki-chyba z 1438r ktory mowi ze w Niebie niektorzy ''beda doskonalej ogladac Boga od innych w zaleznosci od zaslug'') krzyzujac Boze plany tu na ziemii nie osiagne tej pelni w niebie ktora Pan Bog dla mnie zaplanowal.

Mam jakby zal do Pana Boga-z jednej strony mowi sie ''kochaj i rob co chcesz'' ale z drugiej zdaje sie mowic-jak nie zrobisz tego co Ja chce to przez cala wiecznosc bedziesz kochal Mnie mniej...I gdzie tu wolny wybor? To bardziej przypomina szantaz. Czy moj wybor zycia z nia-bedzie zatem czyms moralnie gorszym?

Odpowiedź:

Nie bierz swoich odczuć za prawdziwe powołanie. Plany Boże krzyżuje ludzki grzech. A to czy zostaniesz księdzem czy się ożenisz nie jest wyborem między dobrem a złem. Jak nie wybierzesz będzie dobrze. Zresztą jeśli Bóg chce byś został księdzem, to i tak Cię do kapłaństwa przyprowadzi. Nawet gdybyś nie chciał. A jeśli pobłogosławi Twój związek udzielając Ci sakramentu małżeństwa, to nie będzie miał do Ciebie pretensji...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg