kama 22.02.2007 12:10

1.Jezus mówił kiedyś faryzeuszom, że Bóg zezwolił ludziom ST na rozwody "ze względu na zatwardziałość ich serc". Dlaczego? Przecież równie dobrze teraz Bóg mógłby nam pozwolić na prezerwatywy, rozwiązłość i inne rzeczy ze względu na naszą zatwardziałość.....jak to jest?

2. Czy jeśli ktoś jest w sidłach nałogu- a będąc w nałogu, nie może się pohamować- musi się z tego spowiadać? Grzech jest przeciez grzechem, gdy jest całkowicie dobrowolny....

Odpowiedź:

1. Stary Testament był wychowawcą, który dopiero przygotowywał na pełnię objawienia. Stąd zgoda na pewne niedoskonałości. Gdy nadeszła pełnia objawienia, zgody na takie niedoskonałości już być nie może. Bóg ostatecznie powiedział, czego od człowieka oczekuje...

2. Zasada jest taka: jeśli ktoś stara sie z nałogu wyjść, to upadając niekoniecznie popełnia grzech ciężki. Gdy nic z nim nie robi, prawie na pewno grzech ciężki popełnia.

Nikt nie jest jednak dobrym sędzią we własnej sprawie. O wadze grzechów w takich sytuacjach decyduje spowiednik, nie penitent. Jeśli powie komuś, że jego zdaniem nie musi on przychodzić do spowiedzi po każdym upadku, bo w jego przypadku nie jest to grzech ciężki z powodu braku dobrowolności czynu, to jego opinie bierze się pod uwagę. Gdy jednak chce, żeby po każdym upadku do spowiedzi chodzić, to też trzeba się z tą opinią zgodzić...

Dlaczego tak? Po pierwsze chodzi o to, by jednak się zbyt łatwo nie usprawiedliwiać. Dla wielu nałóg mógłby być swoistym usprawiedliwieniem dla braku pracy nad sobą. Po drugie nałogi nie biorą się z niczego. Żeby np. zostać alkoholikiem trzeba sporo wypić. Podobnie po wypaleniu nawet 20 papierosów nikt nie zostaje nałogowym palaczem...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg