pytajaca 29.01.2007 01:24
doszlam do wniosku po 20 latach ze zycie chrzescijanina jest bardzo uciazliwe bo ciagle musi sie zadstanawiac i dreczyc co jest grzechem a co nie jest, czy Bog naprawde tego chce zeby czlowiek byl nekany ciaglymi wyrzutami sumienia czy nie wystarczy w zyciu byc dobrym i mimo wszystkoo zyc tez troche na luzie ale nie przesadnie. mam 20 lat i zawsze staralam sie przestrzegac przykazan, i widze ze ludzie ktorzy nie zwazaja na nie tak jak ja sa szczesliwsi zyja lepiej i radosniej, a ja jestem sama bo probowalam zyc zgodnie z wiara i bylam zawsze inaczejj traktowana przez ludzi , nie chce byc sama i widzie ze jesli czegos nie zrobie to nic sie nie zmieni, czy nie lepiej zyc na luzie nie brac zycia az tak na serio i nie zadreczac sie i nie zadstanawisa czy przypadkiem to nie jest grzechem. Chodzi mi tu o to ze w dzisiejszym swiecie osoba cnotliwa jest uwazana za dziwna, a przeciez znam tyle malzenstw co zawarli slub koscielny i nie wspolzyli przed slubem i nie sa jak widac ze soba szcezesliwi a osoby ktore co prawda wspolzyly przed ale czesto tworza mocniejsze i lepsze zwiazki .