monika 26.11.2006 20:46

Witam.jestem osoba wierzaca i praktykujaca, wiara w moim zyciu jest bardzo wazna, uczeszczam co miesiac do spowiedzi no i z tym mam wlasnie klopot. Nie mam ciezkich grzechow, staram sie o to .Jednak dreczy mnie to ze przy kazdej spowiedzi mam prawie te same grzechy typu-klamalam, klócilam sie, przeklinalam.. Staram sie to wyeliminowac, ale sa to male klamstewka nikomu nie szkodzace i nie wiem czy powinnam opowiadac ksiedzu w szczegółach. Po ostatniej spowiedzi(a jest dla mnie ważna}poczulam sie okropnie.Ksiadz zachowywal sie jakby mnie nie bylo, a na koniec stwierdzil ze to tylko pobierznie i odburknal-odmow sobie Ojcze Nasz,nawet mnie nie poblogoslawil-poczulam sie jakbym nie dostala rozgrzeszenia! jestem osoba niesmiala ale nie chcialabym zeby to wygladalo jakbym przyszla odpykac swoje i do widzenia! Tak nie jest. jak mam zmienic swoja spowiedz? I co z ta ostatnia? Prosze o odpowiedz.

Odpowiedź:

Twoja ostatnia spowiedź była na pewno ważna. Rozgrzeszenie otrzymałaś. A postawa księdza...

Byłem kiedyś u spowiedzi, podczas której spowiednik, zamiast na grzechach, skoncentrował się na widocznej wtedy chorobie (chodziłem o kulach). Trudno powiedzieć czemu spowiednik tak sprawą pokierował. Ale mnie uświadomiło, że moje życie to nie tylko grzechy. To także wiele innych, czasem pogodnych, czasem trudnych spraw.

Trudno oczywiście powiedzieć, dlaczego ksiądz podczas Twojej spowiedzi tak czy inaczej zareagował. Potraktuj to jako wskazanie, że prócz tego zła, które w Tobie jest, jesteś jeszcze zwyczajnym człowiekiem ze swoimi blaskami i cieniami codzienności. Jesteś nieśmiała, masz dobrą wole (jak wynika z tego co piszesz). Nie lekceważ pojawiającego się w Twoim życiu zła, ale się na nim nie koncentruj...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg