Raj 16.01.2024 17:15
Szczęść Boże,
mam pytanie dotyczące kłamstwa. Co jakiś czas mama jeździ na manicure i nie mówi o tym wszystkim, oficjalnie, żeby uniknąć tzw. "suszenia głowy". Miałem i nie powiedziałem prawdy dokąd pojechała, czy w związku z tym mam grzech (zwłaszcza ciężki)?
Czytałem różne wyjaśnienia grzechu "nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu"; jedna definicja mówi o szkalowaniu innego człowieka, druga zaś - wydaje mi się, że tak jest napisane w moim Katechizmie - traktuje o oszukiwaniu innej osoby. Czytałem też, że jeżeli kłamstwo nikogo nie krzywdzi nie jest grzechem ciężkim; czytałem na forum katolickim, ale nie na tym.
Ta ostatnia definicja potwierdza to co powtarza mi mama zawsze, gdy w grę wchodzi ewentualne powiedzenie nieprawdy. Jak to rozumieć?
Codziennie modlę do Ducha Świętego, do Ojca, żeby przez Ducha Świętego nauczył co jest grzechem, a co im nie jest i kiedy grzeszę ciężko, a kiedy jest grzech powszedni.
Pozdrawiam
Człowiek ma prawo do zachowania sekretu. Chroniąc go nie popełniasz grzechu.
J.