zaba 26.09.2006 20:52
Kiedy chodziłam do szkoły średniej miałam kłopoty z pojmowaniem chemii i matematyki. Za to byłam jedną z najlepszych w angielskim. Żeby dać sobie radę w szkole, z przechodzeniem z klasy do klasy pisałam kolegom i koleżankom wypracowania z angielskiego oraz podpowiadałam na klasówkach. W zamian za to oni dawali mi ściągac prace domowe z matematyki i chemii i podpowiadali na klasówkach (naprawdę nie rozumiałam tego ni w ząb; nawet nauczycielka na lekcji nie mogła mi przetłumaczyć.)
Szkołę udało mi się skończyć (hotelarską) i dzięki splotowi wydarzen co uwazam za Opatrzność Bożą dzisiaj jestem włascicielem 2 hoteli a trzeci w drodze. No i tak się zastanawiam gdybym im tych prac nie pisała to bym ze względu na przedmioty ścisłe nie skończyła szkoły, nie była na praktykach zawodowych, nie podjęła pracy w hotelach i nie byłabym w tym miejscu w którym jestem. Gdybym im nie pomagała to byłoby mi głupio tak ich prosić zeby mi dali odpisac pracę domową itd.
Pytanie: Czy to był grzech? Ta "wymiana" w celu przetrwania?