yellow
20.07.2006 17:06
Mam pytanie w związku z fragmentem Ewangelii Łk 5, 12-16. Oto on: "Gdy przebywał w jednym z miast, zjawił się człowiek cały pokryty trądem. Gdy ujrzał Jezusa, upadł na twarz i prosił Go: «Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić». Jezus wyciągnął rękę i dotknął go, mówiąc: «Chcę, bądź oczyszczony». I natychmiast trąd z niego ustąpił. A On mu przykazał, żeby nikomu nie mówił: «Ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż ofiarę za swe oczyszczenie, jak przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich». Lecz tym szerzej rozchodziła się Jego sława, a liczne tłumy zbierały się, aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swych niedomagań. On jednak usuwał się na miejsca pustynne i modlił się."
Dlaczego Pan Jezus "usuwał się na miejsca pustynne i modlił się" gdy "liczne tłumy zbierały się, aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swych niedomagań"? Czy może jest tu położony akcent na to, że modlił się On raczej niż na to, że oddalał się od tłumów? Bo przecież i tak pomagał wielu ludziom (uzdrawiał, wskrzeszał, wypędzał złe duchy). Czy może chodzi o coś innego?
Dziękuję z góry za odpowiedź i pozdrawiam :)
Odpowiedź:
Można chyba mówić o kilku powodach, dla których Jezus szukał samotności. Po pierwsze rzeczywiście chodziło Mu o to, by w wirze pracy znaleźć czas na to, co bardzo ważne - modlitwę, rozmowę z Ojcem. Nie trzeba dodawać, że to także dla nas ważny przykład do naśladownia. Po drugie zapewne chodziło o to, żeby czasem też odpocząć, pozbierać myśli. Widać to zwłaszcza, gdy Jezus troszczy się o uczniów (Mk 6,21). A po trzecie chodziło też chyba o ostudzenie nieco atmosfery gorączki, która towarzyszyła działalności Jezusa. Dokładniej, Jezus nie chciał wzbudzić takiego entuzjazmu, by nie dopatrywano się w nim oczekiwanego Mesjasza.
To nieco zadziwiające twierdzenie wymaga pewnego wyjaśnienia. Otóż Jezus często prosił, nakazywał, by o zdziałanych przez Niego cudach nie opowiadać innym. Oczywiście ludzie niewiele sobie z tego robili, ale Jezus pokazywał przez to, że głównym celem jego działalności nie jest uzdrawianie, wypędzanie złych duchów czy wskrzeszanie zmarłych. On przyszedł, żeby wziąć krzyż i na nim dokonać odkupienia. Ludzie nie mieli zobaczyć w nim Mesjasza Cudotwórcę, który przepędzi Rzymian i ustanowi nowe królestwo. Mieli nie zgorszyć się, gdy umrze na krzyżu, gdy okaże się, ze Jego droga to droga uniżenia, służby i haniebnej śmierci. Śmierci, która rzeczywiscie przyniesie królestwo, ale "nie z tego świata"...
J.