M. 12.06.2006 10:27
Mam pytanie dotyczące Spowiedzi Św.
Staram się przystępować do niej często i pracowac nad sobą. Poprzednim razem powiedziałm księdzu o pewnej pokusie, którą zwalczyłam i ksiądz uspokoił mnie, że nie był to grzech, ale wręcz zasługa (nie uległam jej i generalnie napawała mnie ona wstętem, zupełnie świadomie powiedzialam jej "nie"). Natomiast ksiądz powiedział, że należy mówić o takich sprawach spowiednikowi.
Tak się niestety zdarzyło, że musiałam iść do spowiedzi w 2 tygodnie po ostatniej (tej, w której mówiłam księdzu o tym problemie). Nie chcę obrażać Boga swoimi grzechami, a popelniłam nie do końca świadomie pewnien grzech i dlatego chciałam przystąpić do sakramentu pojednania po tak krótkim czasie. Wymieniłam wszystkie swoje grzechy, ale nie powiedziałam, że znowu doświadczyłam tej pokusy, o której pisałam wcześniej. (Znowu nie uległam jej i wiem, ze nie ulegne, bo to jest zupełnie sprzeczne z moimi pragnieniami, po prostu taka myśl, która pojawia się nagle w mojej glowie, którą natychmiast uciszam, nie zastanawiajac sie nad nia.) A nie powiedziałam o niej teraz spowiednikowi, bo 1. już 2 tyg. wcześniej o niej opowiadalam, 2. spowiednik powiedział, ze to nie jest grzech, 3. Umówilam sie ze swoim spowiednikeim na spotkanie, zeby wyjasnic wszystkie moje watpliwosci i zaplanowalam sobie, ze na tym spotkaniu ponownie mu o niej opowiem. Bedzie wtedy wiecej czasu na opowiedzenie wszystkiego dokladnie.
Niestety teraz gryzie mnie sumienie i drecza watpliwosci, czy aby nie obrazilam tym nieposluszenstwem Pana Jezusa (no bo spowiednik mowil, zeby o takich sprawach, chociaz nie sa grzechem, mowic podczas spowiedzi)
Strasznie to wszytsko skaplikowane i mam nadzieje, ze odpowiadajacy dobrze mnie zrozumie. Do mojego spotkania z "moim" ksiedzem zostalo jeszcze troche czasu, ponad tydzien, a ja strasznie sie martwie, czy aby spowiedz moja nie byla swietokradzka. Bardzo prosze o odpowiedz.