Basia 16.04.2006 22:51
Mam pewnien problem. Około półtora roku temu próbowałam popełnić samobójstwo. Na szczęście tak się nie stało. Wyspowiadałam się z tego, ale zaskoczyła mnie całkowita ignoracja księdza. Po około roku, podczas rekolekcji poczułam ogromne wyrzuty sumienia. Powierzyłam to mojemu spowiednikowi (inny ksiądz). Otrzymałam rozgrzeszenie. W styczniu znów chciałam to zrobić zapominając o wsześniejszym żalu i postanowieniu, że więcej tego nie będę próbować. Poszłam z tym do mojego spowiednika, ale zamiast pokrzepienia (...) Teraz znowu mam wyrzuty sumienia, choć zostało mi to odpuszczone. Stąd moje pytania:
1. Jak pozbyć się tych wyrzutów sumienia? Czy mam z nimi żyć?
2. Czy to jest coś złego, że ciągle wracam do tego co mi Bóg przebaczył?
3. Jak powinnam się zachowywać w stosunku do tego księdza, który BYŁ moim stałym spowiednikiem (przez rok) i jest moderatorem ruchu, do którego należę? Od tej nieszczęsnej spowiedzi minęło już ponad 2 miesiące, czy powinnam mu powiedzieć, że zadał mi wiele bólu mówiąc nieprawdziwe rzeczy, że to wymyśliłam? Co on mógł wiedzieć co się dzieje we mnie. Próbując popełnić samobójstwo miałam powód, nikt nie robi takich rzeczy z nudów.