Magda 26.02.2006 18:57
Czytałam gdzies tekst o cyberseksie. może to głupie, ale zdarzyło mi sie cos takiego.. ten tekst mi o tym przypomniał. było to dawno, robiłam to żeby o czymś sie przekonac, nie wiem.. w każdym razie wyspowiadałam się z tego. mam jednak problem. czy wyznanie grzechu poprzez powiedzenie jego "nazwy", jak np. cyberseks, kłamstwo, zdrada itp. - jest równoznaczne z powiedzeniem "definicji" tego grzechu? każdy grzech można przecież jakos zdefiniować. ja, przyznaję, wstydzilam się powiedziec wprost, co zrobiłam, ale nie chcialam zataić: powiedzialam więc, że prowadziłam nieskromne rozmowy w internecie, w ktorych opisywałam swoje myśli i czyny w danym momencie. wydaje mi się, że ksiądz zrozumiał, ale.. czy to nie było zatajenie? moze za bardzo się przejmuję? mialam już problemy tej natury, może jestem skrupulantką.. i czy spowiedź była ważna? bardzo prosze o odpowiedź!