Ela 24.11.2005 15:50

Szczęść Boże...Mam 21 lat, niedawno zmarła moja ciocia.Jakoś nie myślałam o tym za dużo, bo ciocia nie była mi bardzo bliska. Ale była bliska mojej mamie. Nagle uświadomiłam sobie, że smierć może dotknąc również mojej najbliższej rodziny i kiedyś dotknie na pewno...ale jak ja sobie o tym pomyśle to odechciewa mi sie życia, bo nie wyobrażam sobie życia bez np.moich rodziców. Nie mam chłopaka i nie dorosłam jescze do małżeństwa, samodzielności i boje sie że nigdy nie dorosne, a czas płynie, nie wyobrażam sobie tego, że w moim rodzinnym domu kogoś zabraknie. Czuje sie jescze jak dziecko, które potrzebuje opieki mamy i boje się że nie będe potrafiła uwolnić się spod skrzydeł rodziców, nigdy. Nie wyobrażam sobie innej rodziny niż tą którą mam. Czy cos ze mną jest nie tak, prosze o pomoc?? Kiedy człowiek dorasta do nowej, własnej rodziny do samodzielności...?
Ela

Odpowiedź:

Zapewne nic nie jest z Tobą nie tak... Do śmierci osób bliskich przyzwyczajamy się już zazwyczaj po tym smutnym fakcie... Piszący te słowa od dawna jest już samodzielny. Przeżył w młodości śmierć swojego ojca. Ale jakoś trudno mu sobie wyobrazić świat po śmierci matki. To chyba nie kwestia dojrzałości. raczej wypływa to z miłości do bliskich nam osób...
Kiedy człowiek dorasta do własnej rodziny, do samodzielności? To proces... Składa się na niego między innymi to, że młody człowiek coraz gorzej czuje się we własnym domu, coraz bardziej chciałby mieć swój własny kąt. Nie znaczy to, że ma złych rodziców. Ale coraz bardziej czuje że to nie jego dom, ale dom jego rodziców. Do tego na pewno dochodzi zakochanie, poszukiwanie dla siebie własnego gniazda...

Ale to nie znaczy - jeszcze raz to wyraźnie trzeba napisać - ze los rodziców staje się wtedy obojętny...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg