Ola
07.11.2005 15:42
Pytanie do dzisiejszej refleksji ewangelicznej. Jest tam zdanie: "Chciałem uwierzyć i dlatego wszystko mi mówiło, że On jest.". Gdybym przeczytała to zdanie z punktu widzenia ateisty, uznałabym automatycznie całą wiarę za nonsens. Bo można równie dobrze powiedzieć tak: chcę wierzyć w krasnoludki i dlatego wszystko mi mówi że istnieje. Nijak się to ma do obiektywizmu. Czy nasza wiara nie jest obiektywna? Bo sposób jej przedstawienia w refleksji ewangelicznej dzisiejszego dnia wydaje mi się przedstawiać wiarę jako myślenie życzeniowe - i nic więcej.
Jednocześnie napisano tam, że kto nie chce uwierzyć, tego nie przekonają żadne argumenty. To też myślenie życzeniowe...
Otóż tak właśnie jest. Argumenty, których odpowiadający mógłby przytoczyć wiele (zobacz
TUTAJ)nie przekonają tego, kto uwierzyć nie chce. Każdą, najmniejszą nawet wątpliwość, będzie uważał jako uzasadnienie swojej niewiary. Mimo że w praktyce nikt tak nie postępuje. Na przykład ludzie jeżdża samochodami, mimo że wielu ginie w wypadkach. Stopnień ryzyka nie jest zbyt wielki. Ale w kwestiach uwierzenia w Jezusa Chrystusa tego rodzaju wątpliwości dla tych, którzy nie chca uwierzyć, okazują się nie do pokonania... Więcej na ten temat znajdziesz we wspomnianym wcześniej artykule...
J.