Niniel 29.10.2005 18:55

Mam ostatnio pewnien kłopot. Otóż zaczęłam studia i mamy wykłady z psychologii na temat freuda i na tych wykładach jest wiele rzeczy nieczystych. po takim wykładzie napadają mnie nieczyste myśli. Wiem, ze są one grzechem cięzkim i staram się je odpędzać ale one wracają i tak jest po każdym wykładzie. Zastanawiam się, czy nie uciekac z tych wykładów, bo trzeba przecież unikac okazji do grzechu. Czy te myśli to natręctwa czy też grzechy, nie mogę się od nich uwolnić. Potem miałam taką myśl, i potem uswiadomiłam sobie, że była nieczysta, to grzech, prawda?
Ponadto mam jeszcze jeden problem: kiedyś masturwałam się, czego do dzisiaj nie mogę sobie wybaczyć, i ostanio czuję się jakbym to zrobiła, choć od 4 lat zachowuję czystość - to znaczy mam takie same odczucia fizyczne jak po masturbacji choć tego nie robiłam przez 4 lata, i to odczucie pojawia się nawet wtedy gdy nie mam nawet natręctw w postaci myśli nieczystych. To już mnie dręczy od tygodnia. Sądzę, że mam grzech ciężki i powinnam iść do spowiedzi aby móc przyjmować Komunię Świętą, ale moja mama mówi, ze to jest normalne i żebym nie męczyła księdza głupotami. Kto ma rację? Nie chcę tych myśli, ale one wracają po każdym wykładzie i tak jak mi radził spowiednik próbuję wtedy myśleć o czymś innym ale one wracają. To jest grzech ciężki? jak z tym walczyć na przyszłość? Dziękuję za wszelkie pomocne rady. Szczęść Boże.

Odpowiedź:

1. Jeśli owych nieczystych myśli nie chcesz, odpędzasz je od siebie, to nie popełniasz żadnego grzechu. Kiedy się pojawiają nie wpadaj w panikę. Odsuwaj je od siebie spokojnie...

2. Rzeczywiście, niepotrzebne narażanie się na grzech jest grzechem. Ale niepotrzebne. To są Twoje studia i chyba nie byłoby dobrze, gdybyś z tych wykładów zrezygnowała. Najlepiej jednak będzie, jeśli skonsultujesz sie w tej sprawie ze spowiednikiem. Bo problemem - o ile można na podstawie tego co napisałaś rozeznać - nie są same wykłady, ale natrętne myśli. Może to okazja, by przeskoczyć kolejny życiowy problem, by nauczyć się żyć ze swoją seksualnością, a nie spychać ją w podświadomość (jak by powiedzieli psychologowie ;)). Bo to że myśli o seksualności się pojawiają nie jest grzechem. Grzechem jest, jeśli sama je wywołujesz albo z upodobaniem się na nich zatrzymujesz...

Więc.. W wypadkach gdy myśli się pojawiają zachowaj spokój... I bez lęku że zrobisz to za późno spróbuj zająć myśli czymś innym... Tak jak radzi spowiednik...

3. W sprawie odczuć... Skoro niczego złego nie robisz to nie ma grzechu. Odczucia nie są tu ważne. Liczą się fakty.

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg