12.10.2005 12:13

Niewola grzechu dla mnie polega na tym ze grzeszę i nie mogę przestać. Pragnę kochac, wydoskonalić się w miłości - to byłaby wolnośc. Zresztą, tylko taka osiągnę niebo. Mówimy że Jezus wyzwolił nas z niewoli grzechu. Owszem, odpuszcza nam grzechy. Ale przez samo przebaczenie braku miłości nie zaczynam kochac bardziej - chociaz chce- ale o wlasnych siłach nie moge. Nie przestaję tez grzeszyc. na czym polega ta wolność dana przez Jezusa, skoro nie potrafię zerwac z grzechem, mimo ze chce? Gdzie ta obiecana wolnośc skoro nie umiem przestac, jestem za słaba, a szczerze próbuję? Przeciez tylko wydoskonalona w miłości wejdę do nieba - jak to się stanie? Sama mam na to pracowac, tylko wlasną mocą, a Jezus będzie przebaczał jak mi się nie uda ale walczyc o poprawę mam sama?

Odpowiedź:

Bóg nie tylko wybacza, ale także daje siły do poprawy życia. Nikt jednak nie potrafi zmierzyć ile w czyjejś poprawie jest Bożej łaski, a ile własnej pracy nad sobą. Nawet nie próbuj tego robić, bo zabrniesz w ślepy zaułek obwiniania za swoje niepowodzenia Boga. Żyj i pracuj nad sobą tak, jakby wszystko w przemianie Twojego życia zależało tylko od Ciebie. Bóg sam będzie działał. Zwłaszcza jeśli nie zapomnisz Go o pomoc prosić...

Odpowiadający nie wie o jaki grzech chodzi, ale chciałby Ci coś poradzić. Otóż ludzie dość często pracują nad sobą, jakby chodziło o strzyżenie trawnika. Tymczasem trzeba czegoś na wzór przerzucenia zwrotnicy. Trzeba zmiany sposobu myślenia.

Może jaśniej. Dajmy na to ktoś ma problem z prawdomównością. Kłamie na każdym kroku, bo sprawia mu przyjemność kiedy widzi, jak ludzie wskutk jego działania kłóca się między sobą, oskarżają itp. Najprawopodoniej nic nie da, jeśli człowiek ten będzie powtarzał sobie "nie będę już kłamał". Przytnie trawnik, ale on wyrośnie na nowo. Nic nie da, dopóki nie uświadomi sobie, nie dostrzeże, że tak naprawdę kłamiąc nie ma z czego się cieszyć, nie ma z czego czerpać satysfakcji. Musi dostrzec całe zło swojego czynu. Wtedy bardzo łatwo się wyleczy. Podobnie bywa z paleniem. Trudno je rzucić, kiedy człowiek nie widzi jego złych skutków. Wielu jednak rzuca je z dnia na dzień, kiedy dowiadują się o jakiejś poważnej chorobie, wskutek której muszą przestać palić. To jest własnie ta zmiana sposobu myślenia, owo przerzucenie zwrotnicy.

Podobnie zapewne jest i w Twoim przypadku. Zapewne nie brakuje Ci Bożej łaski, ale próbujesz wyrzec się grzechu, który postrzegasz jako "dobro", a nie umiesz zmienić o nim swojego myślenia... Strzyżesz trawnik, zamiast przerzucić zwrotnicę...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg