a
14.09.2005 12:20
Jaki jest sens naszych ciągłych upadków, naszego powstawania z nich mocą Chrystusa, gdy nic właściwie się nie zmienia, gdy ciągle trwamy w grzechu, choć staramy się z nim walczyć. Wiem że ten czas nie jest zmarnowany, ze Bóg daje wiele łaski, może nawet o wiele więcej, niz gdybyśmy nie dzwigali Krzyża, ale czy takie trwanie całymi latami w grzechu ma sens?I jak długo to bedzie trwało? Czy można życ "spokojnie" i ufać, że Bóg chce by tak było. skoro obdarza nas łaską, to w pewien sposób godzi się na to cierpienie, nie zostawia nas samych... Jak odpowiedzieć sobie na pytanie czy zrobiliśmy wszystko, by wypełniła się Boza wola w naszym życiu? No bo skoro tak długo trwamy w tym co nie jest dobre(walcząc z tym), to chyba nie zrobiliśmy wszystkiego, czego Bóg oczekuje....
Odpowiedź:
1. Odpowiadający nie zna sensu ciągłych upadków. Co więcej, sytuacja taka nie pozwala człowiekowi na sensowny rozwój, bo ciągle musi kooncentrować się na tym samym, a więc jest czymś złym, jest zmarnowanie okazji do większego rozwoju... Ale św. Paweł powiedział kiedyś, ze moc w słabości się doskonali. Może owo zmaganie się pomoże Ci później odważniej trwać przy Bogu.? Może też - zgodnie ze słowami Jezusa - bardziej będziesz miłował/a, bo więcej ci wybaczono? A może ochroni cię przed pychą, która jest korzeniem wielu innych, poważnych grzechów?
2. Skoro człowiek dalej tkwi w grzechu, to widocznie jeszcze nie zrobił wszystkiego. Nieraz potrzebna jest zmiana sposobu myślenia, zobaczenie owego zła w całej jego ohydzie... Bo gdybyśmy uznali, że zrobiliśmy wszystko co możliwe, a jednak się nie udało, dalsza praca nie miałaby sensu...
J.