Minnie 09.09.2005 11:14
Mam problem z masturbacją. Kiedyś jako mała dziewczynka masturbowałam się. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że to jest grzech ciężki, ale podświadomie czułam, że jest to coś złego. Zapytałam Mamy, ale powiedziała mi, że to normalne, więc nie wyznałam tego na pierwszej spowiedzi, i na późniejszych spowiedziach też. Czy wobec tego są one wszystkie świętokradzkie? Potem przez pewien czas nie robiłam tego, ale znowu zaczęłam pod koniec szkoły podstawowe j(wydaje mi się, że przyczynił się do tego fakt, iż chętnie oglądałam wtedy teledyski w MTV; tutaj zwracam się z apelem do rodziców nastolatków: Nie pozwalajcie swoim dzieciom na oglądanie MTV, bo nie wiadomo, jakie zło może z tego wyniknąć. Trzeba być naprawdę dojrzałą osobą, aby móc bez szkody dla swojej psychiki i życia duchowego oglądać tą stację). Dopiero przygotowując się do bierzmowania dowiedziałam się, iz jest to grzech ciężki, ale niestety zabrakło mi odwagi, aby wyznać go na spowiedzi przed bierzmowaniem. Czy sakrament jest nieważny? Potem parę razy jeszcze przystępowałam do takiej spowiedzi, ale w końcu udało mi się przezwyciężyć strach i wyznać ten grzech, pomogła mi w tym lektura pisma "Miłujcie się". Potem jescze dwa-trzy razy popełniłam ten grzech, ale zawsze go wyznawałam. Bóg mi przebaczył, i z tego powodu jestem bardzo szczęśliwa. Jednak minęło już 4 lata od tego czasu, a ja nie umiem wybaczyć samej sobie. Ciągle się obwiniam, nie mogę uwolnić się od poczucia winy, uważam, ze to jest już nie do naprawienia, że jestem nieczysta, przeklęta itp. na zawsze naznaczona tym grzechem. Wpadłam w natręctwo nałogowego mycia rąk, to utrzymuje się od czasu gdy dowiedziałam się, ze to grzech, pragnę zmyć z siebie swoje przekleństwo, ale kiedy uświadamiam sobie, dlaczego tak myję te ręce i że to nic nie pomoze, jest mi bardzo ciężko. Bardzo kocham Boga, wiem, że On też mnie kocha, ale czuję się Go niegodna, nieczysta. Bóg jest najważniejszy w moim życiu, to też jest w pewnym sensie zasługa lektury książek Tolkiena, od wielu lat jest już Bóg dla mnie centrum życia, ale ostatnio jeszcze bardziej. Nie umiem juz żyć w grzechu, nie wiem, jak można czekać z pójściem do spowiedzi jak"nazbiera się grzechów"(a tak mi radzą rodzice: nie będziesz co chwila chodziła do spowiedzi). Mimo, iż od 4 lat zachowuję czystość, czasami czują się tak jakbym to zrobiła, choć nic takiego nie ma miejsca. Czasem takie uczucie dopada mnie w nocy, coś w rodzaju podniecenia, nie wiem jak to nazwać. Są też myśli które czasem mnie napadają, takie natręctwa, lecz obawiam się, czy nie za wolno odrzucam je od siebie, bo za chwilę one wracają, czy to nie jest przyzwolenie na nie? Ostatnio miałam wątpliwości czy to co mi sie przytrafiło(fizyczne odczucie + natręctwa) to jest grzech ciężki i na wszelki wypadek nie poszłam do Komunii. Jak to rozróżnić kiedy dana mysl jest już grzechem, a kiedy jeszcze nie. Dziękuję za cierpliwość i szczęść Boże!