Urażony 19.08.2005 14:27
Czy w portalu Wiara w dziale katalog stron www powinny być linki do stron szkalujących Kościół Katolicki.np. http://www.nowina.wot.pl/?
Odpowiedź:
Tego linku zapewne już nie ma, ale odpowiadający chciałby coś wyjaśnić...
Nasz portal, choć prowadzony przez katolików, w założeniach jest pomyślany jako platforma dla spotkań ludzi o różnych poglądach. Rodzi się pytanie: kogo można do dialogu dopuścić, a komu nań nie pozwolić? Siłą rzeczy wygłaszanie własnych poglądów może innych obrażać. Coś co nazywamy szkalowaniem może być autentycznym czyimś poglądem. Czasem obiektywnie fałszywym, ale w odczuciu niektórych jak najbardziej prawdziwym. Czy lepiej takie sprawy wyjasniać czy głoszącym je zamykać usta? Na pewno brak dialogu nie doprowadzi do zmiany postaw, a tylko utrwali starą, zapiekłą złość. Nie dopuszczamy do takich wypowiedzi na naszych łamach, ale umieszczenie na naszej stronie linku to gest wyciągniętej ręki. Do dialogu...
Nie znaczy to, że każdy link do strony o tematyce religijnej zostanie tu zamieszczony. Ale czy płot musi stać tuż przy murze Kościoła katolickiego? Idąc tą drogą można z biegiem czasu usunąć linki do stron wszystkich wspólnot, które ktoś uzna za heretyckie. Takie zarzuty spotykają przecież Odnowę w Duchu świętym czy Neokatechumenat. Więc jak? Odpowiadający nie zna sposobu na ustalenie ostrej granicy, jakie poglądy jeszcze uznać za dopuszczalne, a jakie nie. Tylko wolałby popełniając błędy raczej być zbyt wyrozumiałym, niż zbyt surowym... Zgodnie z tym, czego nauczał Pan Jezus: kiedy uderzą Cię w prawy policzek, nadstaw drugi...
Czy ktoś z tego powodu straci wiarę? Przelądając strony internetu i tak na coś takiego narafi. Może się przerazić. Jeśli jednak link do jakiejś strony znajdzie także na wiara.pl, to przynajmniej będzie wiedział, że nie ma się czego obawiać. Że z tymi zarzutami ktoś się zapoznał i zna na nie odpowiedź. Bo ów ktoś nie bał się zamieścić linku na swojej stronie, choć jego poglądy są inne. Inaczej rodzi się obawa, że właśnie na tej stronie ujawnia się jaką niewygodną prawdę. Zarzuty, na które katolicy nie znajdują odpowiedzi i dlatego ukrywają jej istnienie przed rzeszą maluczkich...
J.
Nasz portal, choć prowadzony przez katolików, w założeniach jest pomyślany jako platforma dla spotkań ludzi o różnych poglądach. Rodzi się pytanie: kogo można do dialogu dopuścić, a komu nań nie pozwolić? Siłą rzeczy wygłaszanie własnych poglądów może innych obrażać. Coś co nazywamy szkalowaniem może być autentycznym czyimś poglądem. Czasem obiektywnie fałszywym, ale w odczuciu niektórych jak najbardziej prawdziwym. Czy lepiej takie sprawy wyjasniać czy głoszącym je zamykać usta? Na pewno brak dialogu nie doprowadzi do zmiany postaw, a tylko utrwali starą, zapiekłą złość. Nie dopuszczamy do takich wypowiedzi na naszych łamach, ale umieszczenie na naszej stronie linku to gest wyciągniętej ręki. Do dialogu...
Nie znaczy to, że każdy link do strony o tematyce religijnej zostanie tu zamieszczony. Ale czy płot musi stać tuż przy murze Kościoła katolickiego? Idąc tą drogą można z biegiem czasu usunąć linki do stron wszystkich wspólnot, które ktoś uzna za heretyckie. Takie zarzuty spotykają przecież Odnowę w Duchu świętym czy Neokatechumenat. Więc jak? Odpowiadający nie zna sposobu na ustalenie ostrej granicy, jakie poglądy jeszcze uznać za dopuszczalne, a jakie nie. Tylko wolałby popełniając błędy raczej być zbyt wyrozumiałym, niż zbyt surowym... Zgodnie z tym, czego nauczał Pan Jezus: kiedy uderzą Cię w prawy policzek, nadstaw drugi...
Czy ktoś z tego powodu straci wiarę? Przelądając strony internetu i tak na coś takiego narafi. Może się przerazić. Jeśli jednak link do jakiejś strony znajdzie także na wiara.pl, to przynajmniej będzie wiedział, że nie ma się czego obawiać. Że z tymi zarzutami ktoś się zapoznał i zna na nie odpowiedź. Bo ów ktoś nie bał się zamieścić linku na swojej stronie, choć jego poglądy są inne. Inaczej rodzi się obawa, że właśnie na tej stronie ujawnia się jaką niewygodną prawdę. Zarzuty, na które katolicy nie znajdują odpowiedzi i dlatego ukrywają jej istnienie przed rzeszą maluczkich...
J.
