Zdezorientowan@
11.06.2005 21:33
Szczęść Boże. Od momentu kiedy przystąpiłam do sakramentu BIERZMOWANIA, moja więź z Bogiem z dnia na dzień się umacnia. Coraz bardziej Go kocham i nie widzę świata po za nim. NIe ma dnia, żebym o Bogu nie myślała... ale myśląc o Bogu - myśle o swoim życiu. Myśle o tym co moge dla Niego zrobić. Coraz to bardziej zaczynam kochać wszystkich ludzi, mimo, że wyrządzają mi krzywde i coraz to bardziej kocham świat i życie - mimo, że czasem są okrutne... Kocham ludzi, ale z chwilą gdy pogłębia się moja miłość do Boga, zanika miłość do płci przeciwnej (**wiadomo o co to chodzi ). Kocham mężczyzn, ale jako przyjaciół i nic więcej, nie chce wchodzić w poważne zwiążki. Kiedyś było wręcz inaczej, a teraz boje się, że Bóg wybrał mnie na sługe Bożego, i że powinnam wstąpić do zakonu.... nie wiem co mam robić, a gdy chce o tym porozmawiać, zostaje wyśmiana przez otoczenie. Nie odważe się pójść porozmawiać o tym z księdzem, bo boje sie, że pomyśli iż to jest sposób na podryw ( itp )... nie wiem co mam robić... i prosze - nie wklejajcie mi w odpowiedzi linków do tematów pokrewnych z zadanych wcześniej pytań, bo większość przeczytałam.... Prosze o własnego autorstwa wyczerpującą odpowiedź. Z góry dziękuję...
Odpowiedź:
Najpierw chyba trzeba zauważyć, ze masz jeszcze czas. Z tego co piszesz wynika, że niedawno miałaś bierzmowanie. Do zakończenia szkoły pewnie jeszcze trochę Ci zostało. Nie musisz więc panikować. Zobaczysz jak sytuacja się rozwinie...
To, że na mężczyzn patrzysz jak na przyjaciół, jest jak najbardziej zdrowe. Prawdziwa miłość zawsze powinna się rozwijać albo na bazie przyjaźni albo ku niej prowadzić. Jeśli ukochany, mąż, nie jest równocześnie przyjacielem, to może to doprowadzić do smutnych konsekwencji. Jeśli przestałaś do relacji z mężczyznami podchodzić na zasadzie, że musisz koniecznie być w kimś zakochana, że koniecznie musisz już z kimś "chodzić", to bardzo dobrze. W tych sprawach lepiej niczego nie robić na siłę.
Czy masz powołanie do życia w zakonie? Trudno powiedzieć. Brak zainteresowania mężczyznami to akurat niewiele mówiący wskaźnik. Życie w zakonie musi pociągać, musisz go naprawdę chcieć. Musi Cię pociągać charyzmat jakiegos konkretnego zakonu, jego słuzba, jego praca. Wtedy można będzie przypuszczać, że zakon to Twoja droga. Także jednak w takim wypadku nie będziesz miała pewności. I mieć jej nie musisz. Wstąpienie do nowicjatu od złożenia ślubów wieczystych dzieli sporo lat. Już w zakonie jest jeszcze sporo czasu do namysłu. Można wtedy gruntownie rozpoznać swoje powołanie...
J.