Gość 03.11.2023 22:49

Czy pobieranie filmów i e-booków z nieoficjalnych stron za darmo ("piracenie") zawsze jest grzechem? Nawet, jeśli pochodzi się z trochę biednej rodziny i ma się np. 10 złotych na "przyjemności", to znaczy wydatki, które nie są niezbędne do życia i przez to nie ma się możliwości iść do kina na film?

Odpowiedź:

No tak.. Istnieje oczywiście dobro i zło, a także, jak się wydaje, sprawy moralnie obojętne. Istnieje też coś takiego, jak zło mniejsze i zło większe. Odpowiadając na Twoje pytanie z tą świadomością powiedziałbym, że na pewno to, że pochodzisz z biednej rodziny nie jest usprawiedliwieniem dla "piracenia". Czyn z natury zły nigdy, przez okoliczności, nie staje się czynem dobrym. Z drugiej strony nie widzę w tym jakiegoś wielkiego zła. Prawdą jest, że twórcy i różni właściciele praw do utworów, mają prawo korzystać z owoców swojej pracy (pierwsi) i zapobiegliwości (drudzy). Prawdą też jednak jest, że człowiek ma prawo mieć dostęp do tego, co nazywamy kulturą; nie może z powodu biedy być z niej wykluczany. Cała nasza cywilizacja zbudowana jest na idei jak najszerszego dostępu do dóbr kultury. To właśnie dlatego przez wieki powstawały biblioteki (nie prywatne), to dlatego propagowano szkolnictwo, przynajmniej z podstawowym zakresie, to dlatego istnieje telewizja, za którą płaciło się niewielki w skali roku abonament. Dziś,  może nawet nie twórcy, ale różni wydawcy, usiłują zmienić reguły tej gry domagając się nie tylko opłat za korzystanie z ich dzieł, ale i kar dla tych, którzy skorzystają bezpłatnie. Nie wydaje mi się, by było to do końca uczciwe.

Pisałem o tym kiedyś w tym miejscu wiele razy: nie można dobra kultury traktować tak samo, jak główki kapusty. A jeśli już tak traktujemy, to powinniśmy być konsekwentni: nie traktujmy twórców i wydawców inaczej niż traktujemy sprzedawcę kapusty. Po co te państwowe dotacje, dopłacanie do różnych dzieł, specjalne traktowanie w podatkach, skoro to taki sam towar jak kapusta?

J.

PS. Napisałem, że czyn z natury zły przez okoliczności nigdy nie staje się czynem dobrym. Tak oczywiście jest. Jasnym przykładem jest zdrada małżeńska. Ale już zabicie człowieka w obronie własnej czy kogoś innego - nie. Tu trzeba zastanowić się nad istotą czynu. Bo w takich okolicznościach nie jest to "zabicie człowieka" ale "ratowanie człowieka zagrożonego przez bandziora".

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg