anna
03.02.2005 09:53
Witajcie,
mam pewne pytanie. Mam 23lata, od z górą 4lat walczę z SM. Było ciężko i właściwie po ostatnim rzucie ze szpitala wyszłam nie całkiem w formie. Zaczęłam chodzić na bioenergoterapię. Pomogło mi- problemy przeszły prawie całkowicie. Moja rodzina mnie potępia mówiąc, że jestem opętana przez diabła. Czy naprawdę stosowanie bioenergoterapii i uzyskiwanie w ten sposób polepszenia stanu fizycznego jest grzechem?
Odpowiedź:
Chodzi o to, że bioenergoterapia odwołuje się do nieznanych nam sił. Naprawdę nieznanych, bo gadanie samych bioenergoterapeutów to tezy nieweryfikowalne. Rodzi się więc podejrzenie, poparte doświadczeniem choćby egzorcystów, że mamy tu do czynienia (przynajmniej czasami) z działaniem sił nieczystych.
Czy jest to grzech? Jakiej wagi? W Katechizmie (2117) napisano:
"Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim - nawet w celu zapewnienia mu zdrowia - są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności. Praktyki te należy potępić tym bardziej wtedy, gdy towarzyszy im intencja zaszkodzenia drugiemu człowiekowi lub uciekanie się do interwencji demonów. Jest również naganne noszenie amuletów. Spirytyzm często pociąga za sobą praktyki wróżbiarskie lub magiczne. Dlatego Kościół upomina wiernych, by wystrzegali się ich. Uciekanie się do tak zwanych tradycyjnych praktyk medycznych nie usprawiedliwia ani wzywania złych mocy, ani wykorzystywania łatwowierności drugiego człowieka".
Chodzi więc o poważne przekroczenie cnoty religijności. Na ile jednak był to czyn świadomy czy dobrowolny odpowiadający nie potrafi odpowiedzieć. Proszę powierzyć tę sprawę spowiednikowi...
Jeszcze jedno. Korzystanie z usług bioenergoterapeuty nie oznacza automatycznie opętania. Niech Pani się zwróci do Boga i powierzy mu swoją chorobę, swój czyn, swoje dzisiejsze cierpienie związane z oskarżeniami rodziny. On potrafi wszystko uleczyć. Także ludzką złość...
J.