21.01.2005 09:57
Mija półtora miesiąca od ostatniej spowiedzi a ja czuję, że nie mam na grzechu ciężkiego i żadna poważna wina moralna nie obciąża mojego sumienia. Przyjmuję cały czas Komunię św. Posługiwałam się różnymi rachunkami sumienia, zadawałam pytania co jest grzechem. Skrupulatność sumienia jest czymś o wiele gorszym, staje się koszmarem dla życia. Codziennie chcę budować więż z Bogiem, to nie wiem jak w takim wypadku można mówić o grzechu ciężkim w którym wymagana jest całkowita świadomość i dobrowolność. Zachęcana jestem do częstej spowiedzi, nawet gdy nie ma grzechu ciężkiego. Co jest przyczyną tego stanu rzeczy: Czy rzeczywiście nie popełniam grzechów ciężkich czy też nie mam świadomości grzechu?