21.01.2005 09:57

Mija półtora miesiąca od ostatniej spowiedzi a ja czuję, że nie mam na grzechu ciężkiego i żadna poważna wina moralna nie obciąża mojego sumienia. Przyjmuję cały czas Komunię św. Posługiwałam się różnymi rachunkami sumienia, zadawałam pytania co jest grzechem. Skrupulatność sumienia jest czymś o wiele gorszym, staje się koszmarem dla życia. Codziennie chcę budować więż z Bogiem, to nie wiem jak w takim wypadku można mówić o grzechu ciężkim w którym wymagana jest całkowita świadomość i dobrowolność. Zachęcana jestem do częstej spowiedzi, nawet gdy nie ma grzechu ciężkiego. Co jest przyczyną tego stanu rzeczy: Czy rzeczywiście nie popełniam grzechów ciężkich czy też nie mam świadomości grzechu?

Odpowiedź:

Na to pytanie odpowiedź zna zapewne tylko Bóg i ... Ty sama. Jeśli jednak szczerze szukając, posługując się róznymi rachunkami sumienia, grzechów cięzkich w sobie nie znajdujesz, to zapewne rzeczywiście ich nie popełniasz. I chwała za to Panu Bogu. Odpowiadającemu nie wydaje się to wcale dziwne, a tym bardziej niepokojące. Przecież z tego należy się tylko cieszyć! Takie powinno być życie każdego chrześcijanina, a w spowiedzi - z grzechów lekkich - powinien szukać umocnienia w doskonaleniu się w dobrym.

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg