05.10.2004 19:42
Jakiś czas temu zadałam pytanie, ale nie uzyskałam na nie odpowiedzi. Chciałabym się dowiedzieć, czy istenieje coś takiego, jak moralne granice sztuki. Proszę równięż, jeśli to możliwe o podanie mi książek, czy tez artykułów, gdzie tego typu informacje mogę znaleźć.
Odpowiadający przysiągłby, że na nie odpowiadał. Nie może go teraz znaleźć, ale chyba dlatego, że była tam prośba o wysłanie mailem. A nasz serwer wysyła takie informacje z dość dziwnym adresem zwrotnym :)
Odpowiadający napisał wtedy mniej więcej tak:
Sztuka nie jest jakąś autonomiczną dziedziną życia ludzkiego. Obowiązujące tam zasady są podobne jak w codziennym życiu. Zawsze trzeba po prostu być człowiekiem sumienia.
Zagadnienie to podejmuje Jan Paweł II w Liście do artystów. Pisał tam między innymi:
"Odrębne powołanie każdego artysty określa pole jego służby, a zarazem wskazuje zadania, które go czekają, ciężką pracę, do której musi być przygotowany, i wreszcie odpowiedzialność, którą winien podjąć. Artysta świadomy tego wszystkiego wie także, że musi działać nie kierując się dążeniem do próżnej chwały ani żądzą taniej popularności, ani tym mniej nadzieją na osobiste korzyści. Istnieje zatem pewna etyka czy wręcz «duchowość» służby artystycznej, która ma swój udział w życiu i w odrodzeniu każdego narodu. Na to właśnie zdaje się wskazywać Cyprian Norwid, kiedy pisze:
«(...) Bo piękno na to jest, by zachwycało
Do pracy - praca, by się zmartwychwstało».
Pełny tekst znajdziesz
TUTAJ J.