16.08.2004 08:15
Radosnego dawcę Bóg miłuje; najlepsza ofiara jest dobrowolna, jak Jezusa; najlepiej człowiekowi przyjmować wolę Bożą. Otóż, stoję przed wyborem życiowym-zakon czy małżeństwo, ale mam chyba łaskę, że umiem przyjmować to, co Bóg daje i na niczym mi nie zależy, byle pełnić Jego wolę, dlatego jest mi wszystko jedno czy samotność, czy małżeństwo, czy zakon, ale trwa to już długo, za długo, a czas leci. I właśnie, nie mam żadnych znaków albo ich nie umiem odczytać. I chodzi o tę dobrowolność, która się Bogu podoba. Jeśli Bogu powiem: dla Ciebie wyrzekam się dobrowolnie małżeństwa, bo chcę tylko Ciebie, ale z drugiej strony, jeśli On tego nie chce, to coż po takiej dobrowolności (pewnie mi to jakoś pokaże). Czyli co jest lepsze ze względu na Boga poddawać się Jego woli, co nie jest do końca dobrowolne, czy dobrowolnie trwać przy swoim, ale też dobrym postanowieniu? Można dobrowolnie przyjmować wolę Bożą i czynić ją swoją, ale chodzi o ten sam moment zadecydowania i trwania w wyborze konsekwentnie. Czy ofiara ma wartość ( najwyższą, bo dla Boga to, co najlepsze ), skoro jest tylko poddawaniem się woli Bożej nawet chcianym, ale tylko poddawaniem się? A z drugiej strony, jak człowiek może wykazać inicjatywę przed Bogiem?