M 25.06.2004 20:31

Czesto padaja pytania dotyczace sfery wspolzycia w malzenstwie i wiele odpowiedzi mowi, ze mezczyzna powinien sie powstrzymywac, nie robic tego czy tamtego, rozumiec kobiete itp. No oczywisice, zgadzamy sie z tym.
Ale czy kobieta nie powinna tez isc czasem na kompromis i zrozumiec potrzeby meza? Konkretnie, czy kobieta moze powiedziec "nie" za kazdym razem kiedy tylko nie bedzie miala ochoty na wspolzycie z obojetnie jakiego powodu? I czy maz automatycznie musi na tym poprzestac bez dalszych prob rozochocenia jej? Czy moze jednak czasem powinna przynajmniej sprobowac sie postarac wzbudzic w sobie ochote, sprobowac zaczac sie kochac (czasem po "grze wstepnej" przychodzi ochota), zrozumiec meza i jego pragnienie? Zwlaszcza w sytuacji gdzie np. stosunku nie bylo juz przez dluzszy czas.
I to pytanie w zasadzie dziala w obie strony, bo czasem to kobieta ma wieksze potrzeby niz mezczyzna.
I nie mowie tu o robieniu tego na sile, bo wiadomo ze oboje tego musza chciec aby bylo dobrze. Ale czy moze byc tak, ze kobieta powie "nie, nie chce i juz" z byle powodu i nie mozna juz nalegac, probowac ja przekonac? Czy moze powinna czasem isc na kompromis i przynajmniej sprobowac zaczac, wykazac dobra wole, szczegolnie jesli powod jej niecheci jest stosunkowo niewielki (jakies male zmeczenie czy cos, czasem mozna sie szybko rozbudzic)?
Z gory dziekuje.

Odpowiedź:

Oczywiście kompromis nie znaczy, że ustępować ma tylko jedna strona. To co swoim pytaniem zasugerowałeś wydaje się więc jak najbardziej słuszne.

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg