Michał 25.04.2004 06:39
16 kwietnia opisywałem bardzo pobożną rodzinę – matkę z córką (ok. 25 lat) i z synem (ok. 20 lat), którzy jak niedawno zauważyłem nawet w tygodniu chodzą do kościoła na Mszę św. a nawet na kółka religijne.
Jak pisałem, od roku chodzę o stałej porze do kościoła, i ta pani siedzi obok mnie.
Nie wiem jak się nazywają i gdzie dokładnie mieszkają.
I jest problem.
Wczoraj ta pani szła niosąc pod pachą ciężkie pudło, a w drugiej ręce miała dwie wypchane torby. Wyglądało to tak, jakby te torby miały się jej rozerwać, a przez to pudło miała zaraz się wywrócić....
Ja w tym czasie szedłem do sklepu na zakupy. I nie pomogłem tej pani.
Bo bałem się, że pomyśli sobie:
- a co go to obchodzi co niosę i gdzie mieszkam,
- może jest niebezpieczny i będzie mi chciał coś zrobić złego,
- robi to, żeby przylizać się mojej córce – będzie chciał ją poderwać, a on mi się nie podoba,
- a to cwaniak, robi to żeby skumplować się z moim synem i pożyczyć od niego np. płyty CD i DVD.
A jeżeli sobie pomyślała:
- co za cham, chodzi do kościoła i mi nie pomógł. Był na Nowennie, był poświęcić jajka, był w komunii .......... powinien się wstydzić, że mi ni pomógł.
1) CZY JA POPEŁNIŁEM GRZECH CIĘŻKI, a może się ośmieszyłem?
2) Co zrobić, gdyby taka sytuacja się powtórzyła?
3) Gdybym chciał się modlić za to rodzinę, to wystarczy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo”?