Jan 03.03.2004 09:43

W "Gazecie Wyborczej" był kiedyś artykuł pewnego zakonnika, w którym uważał on, że Kościół nie jest nieomylny w większości spraw i każdy powinien kierować się też swoim sumieniem, a nie tylko ślepo słuchać Kościoła. Za przykład podał uznanie przez Święte Oficjum w XIX w. niewolnictwa za zgodne z prawem naturalnym. Z drugiej strony jest coś takiego jak grzech przeciwko Duchowi Św.- sprzeciwianie się uznanej prawdzie chrześcijańskiej. Czy dotyczy on tylko dogmatów czy w ogłole nauczania Kościoła? Czy jeśli ktoś w swoim sumieniu uzna, że antykoncepcja nie jest zła i będzie ją stosował, popełni grzech w ogóle albo grzech przeciwko Duchowi Św.?

Odpowiedź:

Odpowiadający zastrzega, że owego artykułu nie czytał. Znając poglądy owego zakonnika tylko z owego krótkiego pytania nie można sensownie z nimi polemizować. Dlatego tylko kilka uwag natury ogólnej...

Na temat tego, w co należy wierzyć najlepiej przeczytać artykuł ks. Kowalczyka z czasopisma „Katecheta”. Kliknij TUTAJ
Warto też zapoznać się z tym, co na ten temat napisano w Katechizmie Kościoła Katolickiego (891-892).

891 "Nieomylnością tą z tytułu swego urzędu cieszy się Biskup Rzymu, głowa Kolegium Biskupów, gdy jako najwyższy pasterz i nauczyciel wszystkich wiernych Chrystusowych, który braci swych umacnia w wierze, ogłasza definitywnym aktem naukę dotyczącą wiary i obyczajów... Nieomylność obiecana Kościołowi przysługuje także Kolegium Biskupów, gdy wraz z następcą Piotra sprawuje ono najwyższy Urząd Nauczycielski", przede wszystkim na soborze powszechnym. Gdy Kościół przez swój najwyższy Urząd Nauczycielski przedkłada coś "do wierzenia jako objawione przez Boga" i jako nauczanie Chrystusa, "do takich definicji należy przylgnąć posłuszeństwem wiary". Taka nieomylność rozciąga się na cały depozyt Objawienia Bożego.

892 Boska asystencja jest także udzielona następcom Apostołów, nauczającym w komunii z następcą Piotra, a w sposób szczególny Biskupowi Rzymu, pasterzowi całego Kościoła, gdy - nie formułując definicji nieomylnej i nie wypowiadając się w "sposób definitywny" - wykonuje swoje nauczanie zwyczajne, podaje pouczenia, które prowadzą do lepszego zrozumienia Objawienia w dziedzinie wiary i moralności. Nauczaniu zwyczajnemu wierni powinni okazać "religijną uległość ich ducha" , która różni się od uległości wiary, a jednak jest jej przedłużeniem


Prawo kanoniczne tak to formułuje (Kanon 749)

§ 1. Nieomylnością w nauczaniu, na mocy swego urzędu, cieszy się Biskup Rzymski, kiedy jako najwyższy Pasterz i Nauczyciel wszystkich wiernych, którego zadaniem jest utwierdzać braci w wierze, w sposób definitywny głosi obowiązującą naukę w sprawach wiary i obyczajów.
§ 2. Nieomylnością w nauczaniu cieszy się również Kolegium Biskupów, kiedy biskupi wypełniają urząd nauczycielski zebrani na soborze powszechnym, gdy jako nauczyciele i sędziowie wiary i moralności ogłaszają w sposób definitywny całemu Kościołowi naukę którą należy wyznawać w sprawach wiary i obyczajów; albo kiedy rozproszeni po świecie, zachowując węzeł wspólnoty między sobą i z następcą Piotra, nauczając razem z tymże Biskupem Rzymskim autentycznie w sprawach wiary i moralności, wyrażają jednomyślność, że coś należy przyjąć jako definitywnie obowiązujące.
§ 3. Tylko wtedy należy uznać jakąś naukę za nieomylnie określoną, gdy to zostało wyraźnie stwierdzone.


Z powyższego wynika, że  uznaną prawdą jest to, co Kościół za takowe uznaje i do wierzenia podaje.

W kwestii słuchania sumienia... Każdy zawsze powinien swojego sumienia słuchać. Problem w tym, że może być ono źle ukształtowane. Co więcej, sytuacja taka może być przez człowieka zawiniona. Wtedy trudno mówić o braku winy moralnej. Katechizm tak w tej sprawie naucza:

1790 Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu sądowi swojego sumienia. Gdyby dobrowolnie działał przeciw takiemu sumieniu, potępiałby sam siebie. Zdarza się jednak, że sumienie znajduje się w ignorancji i wydaje błędne sądy o czynach, które mają być dokonane lub już zostały dokonane.
1791 Ignorancja często może być przypisana odpowiedzialności osobistej. Dzieje się tak, "gdy człowiek niewiele dba o poszukiwanie prawdy i dobra, a sumienie z nawyku do grzechu powoli ulega niemal zaślepieniu" . W tych przypadkach osoba jest odpowiedzialna za zło, które popełnia.
1792 Nieznajomość Chrystusa i Jego Ewangelii, złe przykłady dawane przez innych ludzi, zniewolenie przez uczucia, domaganie się źle pojętej autonomii sumienia, odrzucenie autorytetu Kościoła i Jego nauczania, brak nawrócenia i miłości mogą stać się początkiem wypaczeń w postawie moralnej.
1793 Jeśli - przeciwnie - ignorancja jest niepokonalna lub sąd błędny bez odpowiedzialności podmiotu moralnego, to zło popełnione przez osobę nie może być jej przypisane. Mimo to pozostaje ono złem, brakiem, nieporządkiem. Konieczna jest więc praca nad poprawianiem błędów sumienia.

Trudno więc ostatecznie wyrokować, czy człowiek ma prawo dla życia w zgodzie z własnym sumieniem odrzucać naukę Kościoła. Jeśli ktoś to robi, powinien mieć ku temu bardzo poważne racje. Doświadczenie odpowiadającego wskazuje na dwie rzeczy:
a) po głębszym zapoznaniu się z problematyką często nauka Kościoła staje się jasna
b) zazwyczaj tego rodzaju sądy wypowiada się – niestety - bez głębszego wgłębienia się w problematykę, ulegając modom czy presji własnego postępowania (chęć usprawiedliwienia własnego postępowania).

Na koniec jeszcze jedno: odpowiadającego bardzo by ucieszyło, gdyby ktoś w końcu podał, w jakim dokumencie Kościół popierał niewolnictwo. Bez tej informacji doprawdy trudno sensownie się do sprawy ustosunkowa. A nie tylko on ma kłopot ze znalezieniem takiego dokumentu...
Zobacz TUTAJ i TUTAJ

J.

więcej »