Monika 13.12.2003 12:53
Dziękuję za odpowiedź. Wydaje mi się, że jest słuszna, ale nie chcę czuć tej niechęci, bo myślę, że wcześniej czy później ona wyjdzie, bo trudno cały czas czuwać nad uczuciami. Poza tym Bóg patrzy na serce i nie jest dobrze czuć jakąś pogardę w sercu do bliżniego, a na zewnętrz być miłą, bo tak trzeba, bo Bóg tego chce, jakby ćwiczyć na tej osobie miłość nieprzyjaciół, żeby samemu być w porządku, jakim się to jest pobożnym czy kulturalnym. Tu w centrum nie jest ani Bóg ani bliżni tylko ja. Jeżeli chcę to jednak zmienić, to od czego zacząć?